Czasami ta słynna "logika Ekstraklasy" naprawdę daje o sobie znać. Już wiele razy bywało tak, że mocny przeciwnik, który w poprzednich tygodniach był w gazie, przyjeżdżał do słabszej ekipy i ostatecznie wyjeżdzał do domu bez punktów.
Jednak na pewno nie spodziewaliśmy się tego przy okazji meczu Cracovii z Górnikiem Zabrze. Drużyna ze Śląska w ostatnich tygodniach grała najlepszą piłkę w lidze, a "Pasy" walczyły o przetrwanie powolutku ciułając punkty, będąc bardzo blisko strefy spadkowej.
Dlatego też niesamowicie zaskakujące było, gdy już w czwartej minucie gospodarze z Krakowa wyszli na prowadzenie. Wtedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do siatki trafił Patryk Makuch. W kolejnych minutach Cracovia kontrolowała grę i mogła zdobyć bramkę, ale wynik niedługo przed przerwą podwyższyła dopiero... po identycznym rozegraniu rzutu rożnego.
Wtedy jednak piłkę do bramki skierował obrońca Górnika, Rafał Janicki. Do przerwy było 2:0, ale po zmianie stron Pasy błyskawicznie zaatakowały. Najpierw na 3:0 podwyższył Otar Kakabadze i ten gol był o tyle wyjątkowy, że padł z gry.
Czytaj też:
Gorąco po finale. Sędzia przerwał milczenie
Dramat na boisku. 22-latek zniesiony
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką robią cuda. To po prostu trzeba zobaczyć