W sobotę 4 maja odbywało się spotkanie VfB Stuttgart z Bayernem Monachium w ramach 32. kolejki Bundesligi. Mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 3:1 (relacja dostępna jest pod TYM LINKIEM).
Jeszcze przy bezbramkowym remisie sporym poświęceniem wykazał się Eric Dier. Po strzale Serhou Guirassy z jedenastu metrów piłka zmierzała do bramki Bayernu. Ta z pewnością wpadłaby do siatki, gdyby nie interwencja angielskiego obrońcy.
Dier przyjął bowiem strzał na głowę, czym uratował swój zespół przed utratą gola. 30-latek przypłacił to jednak urazem. Na jego głowie pojawiła się krew. Chwilę później zawodnik musiał zejść z boiska, by służby medyczne opatrzyły ranę.
ZOBACZ WIDEO: Kwiatkowski ostro o kadrze Santosa. "Piłkarze nie wiedzieli, o co mu chodzi"
- Jak w ringu. Znowu otwiera się rana, tyle że nie po ciosie, a po uderzeniu - mówił komentujący w Viaplay Mateusz Borek (wideo z omawianej sytuacji możesz zobaczyć na końcu artykułu).
Co ciekawe, gdy Dier przebywał poza boiskiem, zawodnicy VfB Stuttgart wykorzystali lukę w obronie, jaka pojawiła się po zejściu Anglika i wyszli na prowadzenie. Autorem bramki został Leonidas Stergiou.
Dodajmy, że 30-latek już wcześniej, bo kilkanaście minut przed wspomnianą interwencją na linii, rozciął skórę na głowie. Doszło do tego po zderzeniu z rywalem.
Co prawda Eric Dier dokończył pierwszą połowę meczu, jednak więcej na boisku już go nie oglądaliśmy. W przerwie został zmieniony przez Dayota Upamecano.
Zobacz także:
"Szkoda tylko, że z Krakowa". Te słowa wyprowadziły kibiców Wisły z równowagi