Istna komedia. Ostra szydera z decyzji Marciniaka. To hit sieci

Getty Images / Francesco Pecoraro / Szymon Marciniak
Getty Images / Francesco Pecoraro / Szymon Marciniak

Nie milkną echa kontrowersyjnej decyzji Szymona Marciniaka w półfinale Ligi Mistrzów. Czy Bayern Monachium został skrzywdzony? W sieci pojawia się mnóstwo interpretacji. UEFA mogłaby rozwiać wszelkie wątpliwości, ale do tego nie dojdzie.

Ależ to był wieczór! W środę (8 maja) wyłoniono drugiego finalistę tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Po meczu pełnym dramaturgii i zwrotów akcji lepszy okazał się Real Madryt, który pokonał Bayern Monachium 2:1.

Nie obyło się jednak bez kontrowersji. W 104. minucie meczu piłkarze gości umieścili piłkę w siatce (Matthijs de Ligt), ale chwilę wcześniej Szymon Marciniak odgwizdał spalonego, po sygnalizacji swojego asystenta Tomasza Listkiewicza

Polski arbiter, przerywając grę, zabrał sobie możliwość skorzystania z systemu VAR. Takie są bowiem przepisy dot. używania wideoweryfikacji. I to właśnie za to krytykowany jest Marciniak. Środowisko piłkarskie nadal nie jest pewne, czy we wspomnianej akcji był spalony, czy też nie.

ZOBACZ WIDEO: Kwiatkowski ostro o kadrze Santosa. "Piłkarze nie wiedzieli, o co mu chodzi"

Międzynarodowy sędzia Marcin Borski, patrząc gołym okiem, miał problem ze wskazaniem odpowiedzi (czytaj TUTAJ). - To są milimetry i ciężko przesądzać, bo gołym okiem nie było tego widać. Wydaje mi się, że sędziowie VAR dysponują odpowiednią technologią i gdyby nie było spalonego, to ta sytuacja byłaby skorygowana - mówił. Podobne rozterki miał inny znany arbiter, Mateu Lahoz (czytaj TUTAJ).

Sytuacja jest bardzo trudna do rozstrzygnięcia. W sieci pojawiło się już sporo komentarzy na ten temat i mnóstwo "nieoficjalnych interpretacji". Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że internet żyje decyzją Szymona Marciniaka. Fani zastanawiają się, czy polski arbiter popełnił błąd.

Z tego powodu w mediach społęcznościowych jest mnóstwo zrzutów ekranu z dorysowanymi własnoręcznie liniami. Portal beIN Sport uważa, że spalonego we wspomnianej akcji nie było. Ku tej tezie skłaniali się także eksperci zasiadający w studiu Polsatu Sport. W internecie można jednak znaleźć tych, którzy są zdania, że piłkarze Bayernu byli na pozycji spalonej.

Wpisy o tej tematyce mają ogromną liczbę wyświetleń. Niektóre mają nawet po kilka milionów. I nie ma się co dziwić - kibice chcieliby wiedzieć, czy polscy sędziowie podjęli dobrą decyzję.

W całym zamieszaniu brakuje tylko jednego. Oficjalnego stanowiska UEFA ws. decyzji Marciniaka. Wątpliwości mogłyby zostać szybko rozwiane przez UEFA. Wystarczyłoby bowiem, by pokazano obraz z akcji z narysowaną przez VAR linią wyznaczającą spalonego.

Wiadomo jednak, że nic takiego już się nie wydarzy. Stałoby się tak, gdyby Szymon Marciniak nie przerwał gry po sygnalizacji Listkiewicza. Tym samym internautom i kibicom pozostaną już wyłącznie spekulacje.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty