W środę (8 maja) odbyło się rewanżowe starcie półfinałowe, w którym zmierzyły się ekipy Realu Madryt i Bayernu Monachium. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 2:1 (relacja dostępna jest pod TYM LINKIEM).
Po meczu więcej niż o samym wyniku mówi się o decyzji Szymona Marciniaka. W 14. doliczonej minucie do drugiej połowy Bayern trafił do bramki rywali, ale chwilę wcześniej arbiter główny Szymon Marciniak odgwizdał spalonego po tym, jak chorągiewkę podniósł jego asystent Tomasz Listkiewicz.
Marciniak, używając gwizdka i przerywając akcję, zabrał sobie możliwość skorzystania z systemu VAR (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ). Postępowanie sędziego z Płocka odbiło się szerokim echem w mediach. Spora część środowiska piłkarskiego skrytykowała sędziego za wspomnianą decyzję.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To nie jest fake. Szalona parada bramkarza
W tym gronie znalazł się Mateu Lahoz. Hiszpański sędzia zakończył sędziowską karierę po sezonie 2022/2023. Następnie znalazł zatrudnienie jako ekspert stacji Movistar+ i to właśnie w tej stacji 47-latek podzielił się opinią ws. decyzji Szymona Marciniaka.
- Nastąpiła katastrofa, której nikt nie chciał. Sygnał gwizdka uniemożliwia wejście systemu VAR. Stało się najgorsze, co może się zdarzyć w sędziowaniu. System VAR nie był w stanie pomóc (...). Sędziowie to sportowcy, sędziowie popełniają błędy - powiedział.
Przypomnijmy, że Mateu Lahoz zapisał się w pamięci kibiców przez często kontrowersyjne, wręcz skandaliczne, i niezrozumiałe decyzje. Jeden z przykładów to mecz mundialu w Katarze. W ćwierćfinale Argentyny z Holandią arbiter pokazał aż 18 żółtych kartek.
Z kolei w jednym ze spotkań FC Barcelony żółty kartonik wyciągał aż 14 razy. Lahoz zaszedł także za skórę Robertowi Lewandowskiemu. Polski napastnik został kopnięty przez rywala w głowę, lecz arbiter pokazał winowajcy zaledwie kartkę koloru żółtego.
Jak informują zagraniczne media, Szymon Marciniak i Tomasz Listkiewicz po meczu mieli być świadomi swojego błędu. Polscy sędziowie w rozmowach z przedstawicielami Bayernu Monachium przeprosili za pomyłkę (czytaj o tym TUTAJ).