To był doliczony czas gry środowego spotkania Realu Madryt z Bayernem Monachium (2:1). "Królewscy" zadali dwa ciosy rywalowi, który chciał jeszcze wywalczyć dogrywkę. Przez moment kibice niemieckiego zespołu mogli odzyskać nadzieję, ponieważ do siatki trafił Matthijs de Ligt.
Natomiast chwilę wcześniej Szymon Marciniak przerwał akcję, bowiem sędzia liniowy Tomasz Listkiewicz dopatrzył się spalonego i podniósł chorągiewkę. Po końcowym gwizdku w świecie futbolu wybuchła burza. Za naszą zachodnią granicą nie pozostawili suchej nitki na arbitrze z Płocka (więcej TUTAJ).
W obronie Marciniaka stanął za to Jan Tomaszewski. Zdanie byłego reprezentanta Polski zaskoczy niejednego kibica.
ZOBACZ WIDEO: Kwiatkowski ostro o kadrze Santosa. "Piłkarze nie wiedzieli, o co mu chodzi"
- Jeśli chodzi o naszego sędziego eksportowego uważam - przepraszam, że się narażę Wam wszystkim - fenomenalnie! Proszę państwa, przecież on odgwizdał spalonego, którego pokazał mu Listkiewicz. Liniowy - jego najbardziej zaufany człowiek pokazał tego spalonego! - powiedział w rozmowie z "Super Expressem".
- Umówmy się, świętym na boisku jest jeden człowiek - sędzia główny. Nawet, jak on popełni błąd, to jest to wliczone w mecz. VAR jest dla sędziego, żeby pomóc sędziemu i z tym się musimy po prostu pogodzić - podsumował.
Ostatecznie to Real Madryt stoczy bój z Borussią Dortmund o triumf w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Mecz odbędzie się na Wembley 1 czerwca.
Zobacz też:
Z tych okładek Marciniak dumny nie będzie. W Katalonii grzmią
Lider I ligi bez licencji na grę w Ekstraklasie