Spotkanie Real Madryt - Bayern Monachium w ramach półfinału Ligi Mistrzów przyniosło wiele emocji. Bawarczycy prowadzili 1:0 po golu Alphonso Daviesa. Potem jednak doszło do szalonej końcówki i dwie bramki dla "Królewskich" zdobył Joselu. Gospodarze zwyciężyli ostatecznie 2:1 i w całym dwumeczu okazali się lepsi od Bayernu (w Monachium był remis 2:2).
Spotkanie na Santiago Bernabeu sędziował Szymon Marciniak. Po jego zakończeniu było wiele dyskusji na temat sytuacji z doliczonego czasu gry. Po jednym z dośrodkowań w pole karne Realu piłkę do siatki wpakował Matthijs de Ligt. Wcześniej jednak rozległ się gwizdek polskiego arbitra, bo liniowy Tomasz Listkiewicz dopatrzył się spalonego, dlatego ten gol nie mógł zostać uznany.
Niemieccy piłkarze oraz sztab trenerski Bayernu mieli pretensje do Marciniaka o to, że nie zdecydował się puścić akcji i zaczekać na jej zakończenie. Wówczas istniałaby możliwość sprawdzenia spornej sytuacji za pośrednictwem systemu VAR. Płocczanin przerwał jednak akcję, bo uznał, że był spalony.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To nie jest fake. Szalona parada bramkarza
Od kilku dni Niemcy nie mogą się pogodzić z porażką i brakiem awansu do finału Ligi Mistrzów ich drużyny. Tymczasem "Bild" postanowił bliżej przyjrzeć się Marciniakowi. Już na początku najnowszego artykułu pojawiło się wymowne zdanie: "gdy jeden facet wszystko psuje...".
Niemiecki magazyn przypomniał kontrowersyjną sytuację z fazy grupowej obecnego sezonu Ligi Mistrzów. W meczu PSG - Newcastle Marciniak nie zdecydował się pierwotnie podyktować rzutu karnego dla zespołu z Paryża. Wówczas dostał sygnał z wozu VAR, aby przyjrzeć się tej sytuacji. Pod dłuższej analizie uznał, że Tino Livramento zagrał piłkę ręką i PSG otrzymało "jedenastkę". Na gola zamienił ją Kylian Mbappe. Jak się później okazało, to trafienie pozbawiło gry w fazie pucharowej Champions League włoski AC Milan.
UEFA uznała wówczas, że sędzia VAR Tomasz Kwiatkowski popełnił błąd i odsunęła go od obsady kolejnych spotkań Ligi Mistrzów (więcej tutaj).
Teraz niemieckie media znów mają pretensje do Marciniaka. "Swoim gwizdkiem pozbawił zawodników, osoby odpowiedzialne za grę i wszystkich kibiców na całym świecie możliwości dowiedzenia się, czy był spalony, czy nie. Z pomocą VAR analizowana sytuacja zostałaby powiększona co do milimetra, a wynik zostałby ogłoszony publicznie. A tak pozostają spekulacje" - stwierdzono w materiale "Bilda".
Niemcy mają oczywiście świadomość tego, że Marciniak to ścisła czołówka sędziów na świecie. Mimo tego zastanawiają się, czy "UEFA wybaczy mu ostatnią kontrowersję w kontekście zbliżających się mistrzostw Europy" u naszych zachodnich sąsiadów.
Czytaj więcej:
Borussia awansowała do finału po 11 latach. Pamiętasz, że wtedy grali tam Polacy?
"Liczą na ostateczną zemstę". Niemcy w ekstazie po sensacji