Rosyjscy piłkarze zaatakowali niewinnych ludzi. Później chcieli ich... przekupić

Materiały prasowe / oficjalny strona Jeniseja / Wiaczesław Bardybachin i Władimir Chozin
Materiały prasowe / oficjalny strona Jeniseja / Wiaczesław Bardybachin i Władimir Chozin

Duży skandal z udziałem rosyjskich piłkarzy Jeniseja Krasnojarsk. Doszło do pobicia, interweniowały służby, a na końcu - "żeby ratować kariery" - oskarżeni zaproponowali łapówkę. Jak zareagowały władze klubu?

W tym artykule dowiesz się o:

Impreza niemal do rana, alkohol, głośna muzyka, a potem rękoczyny i próba przekupstwa. Tak "bawiło się" trzech rosyjskich piłkarzy Jeniseja Krasnojarsk: 21-letni Wiaczesław Bardybachin, 34-letni Władimir Chozin i 24-letni Andriej Okładnikow. Teraz mogą mieć duże problemy.

Cała trójka postanowiła urządzić sobie zabawę w jednym z ośrodków w Krasnojarsku, gdzie odpoczywali też "zwykli" ludzie. I to nie do końca spodobało się urlopowiczom, którzy zmuszeni byli wezwać funkcjonariuszy gwardii. Co ciekawe ci... nie zdołali uspokoić piłkarzy.

Po tej interwencji piłkarze swoją złość postanowili wyładować na wspomnianych urlopowiczach. Pojawił się nie tylko słowne groźby, ale i doszło do rękoczynów. Wszystko zrelacjonowała jedna z uczestniczek zajścia.

- No cóż małe szczury - od takich słów Chozina miało się wszystko rozpocząć. To on ruszył pierwszy do rodziny i zaczął obrażać matkę kobiety, która wszystko zrelacjonowała.

Jeszcze dalej od swojego kolegi z zespołu poszedł Bardybachin, który zaczął okładać pięściami jej ojczyma. Gdy ten się zaczął bronić, Okładnikow miał rzucić hasło, że "go znajdzie i wszystkim polecą głowy". Cała relacja kobiety pojawiła się na kanale "112 Krasnojarsk" na Telegramie.

Przyznała ona też, że na drugi dzień (zajście miało miejsce 13 maja), piłkarze skontaktowali się z nią i zaoferowali 250 tys. rubli (ok. 10,8 tys. zł) za "wyciszenie konfliktu". Nic to jednak nie dało - ofiary złożyły zawiadomienie na policję. Warto dodać, że ojczym doznał obrażeń i potrzebował interwencji medyków. Czeka go operacja - jej koszt 150 tys. rubli (ok 6,5 tys. zł), a przez dwa miesiące nie będzie zdolny do wykonywania zawodu.

Wiadomo, że rodzina posiada nagrania z całego zajścia, a na nich rozmowy piłkarzy z gwardią, przyjazd karetki oraz przeprowadzone badania.

Bardybachin chyba szybko zdał sobie sprawę, co się wydarzyło. Z relacji kobiety wynika, że przeprosił poszkodowanych i zrozumiał, jaką krzywdę wyrządzili. - Dodał, że ma karierę i czeka go nowy kontrakt. Bronił swojego tyłka na zasadzie, że to zrujnuje mu karierę - przyznała kobieta w rozmowie z serwisem sport-express.ru.

Wszyscy piłkarze i ich rodziny byli pod wpływem alkoholu, a cała sytuacja miała miejsce ok. godz. 2:30 w nocy. Rodzina nie dała się złamać, sporządzono oświadczenia i teraz wszyscy czekają na rozwój wydarzeń.

Natychmiast na te wydarzenia zareagowały władze klubu Jenisej Krasnojarsk. Wydano w tym temacie specjalne oświadczenie:

"Organy ścigania prowadzą dochodzenie w sprawie zdarzenia w ośrodku rekreacyjnym w obwodzie sowieckim w Krasnojarsku. Niezależnie od wyniku klub podejmie działania, które zapobiegną podobnym sytuacjom w przyszłości. Wszyscy zawodnicy, trenerzy i pracownicy powinni pamiętać, że reprezentują nasz region - Terytorium Krasnojarskie" - napisano.

Zobacz także:
Co za sceny po triumfie Juventusu! Ukochana Milika wbiegła na murawę
Gest Lewandowskiego obiegł hiszpańskie media. Pokazywał to Xaviemu

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siadło idealnie! Bramkarz nic nie mógł zrobić