Niemcy na kolanach. Klątwa nadal wisi nad Bayerem [OPINIA]

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Bayer poniósł klęskę w finale Ligi Europy
Getty Images / Bayer poniósł klęskę w finale Ligi Europy
zdjęcie autora artykułu

Bayer miał wreszcie zerwać łatkę "Neverkusen", ale ta jeszcze się trzyma na kilku szwach. Atalanta i Gian Piero Gasperini w finale Ligi Europy (3:0) rzucili mistrzów Niemiec na kolana. I przerwali rekordową serię drużyny Xabiego Alonso.

Tak zdominowanego i tak bezradnego Bayeru jak w Dublinie nie widzieliśmy od ponad roku. 66-letni Gian Piero Gasperini udzielił młodszemu o ćwierć wieku Xabiemu Alonso surowej i cennej lekcji futbolu. "Bogini" z Bergamo kompletnie sparaliżowała mistrzów Niemiec. Skrępowała skrzydła, zneutralizowała Granita Xhakę i usidliła Floriana Wirtza.

Bayer Alonso słynie z tego, że pieczętuje zwycięstwa albo odwraca losy meczów w ostatnim kwadransie i doliczonym czasie gry, ale Atalanta wybiła Niemcom z głowy taki pościg za wynikiem. Po trzecim golu Ademol(k)i Lookmana nawet Bayeru nie było stać na taki powrót z zaświatów.

Występ Atalanty na AVIVA Stadium otarł się o perfekcję. Po takim meczu "kościół" Gasperiniego (więcej o nim TUTAJ) w Polsce i nie tylko powiększy się o nowych wyznawców. I tak, trzeba było dopiero występu idealnego, meczu-wzorca z Serves, by zatrzymać niesamowity w ostatnich miesiącach Bayer.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o polskim bramkarzu. Zobacz, co wyrzucił w trybuny

To przecież pierwsza porażka ekipy z Leverkusen od roku bez pięciu dni! Czarno-Czerwoni byli niepokonani od 27 maja 2023 roku, przez 361 dni i 51 kolejnych spotkań (bilans 42-9-0). To rekord wszech czasów w piłce na najwyższym poziomie.

Takich serii nie miał Manchester United sir Aleksa Fergusona, nie mieli "The Invincibles" Arsene'a Wengera w Arsenalu, nie miała Barcelona Pepa Guardioli i nie miał wygrywający Ligę Mistrzów trzy razy z rzędu Real Madryt Zinedine'a Zidane'a.

Trudno po takim wyniku w finale i jego przebiegu uciec od klątwy wiszącej nad klubem z BayAreny. Wygrywając w świetnym stylu Bundesligę, Bayer miał wreszcie zerwać łatkę "Neverkusen”, ale ta jeszcze się trzyma na kilku szwach. Tegoroczne mistrzostwo Niemiec to pierwszy sukces Bayeru od 1993 roku, kiedy zdobył Puchar Niemiec. Przez 31 kolejnych lat sumiennie pracował na opinię "Neverkusen", czyli klubu, który nie jest zdolny do zdobywania trofeów. Środowy finał Ligi Europy był już szóstym kolejnym przegranym przez Bayer od ostatniego wygranego. Zaczęło się w Superpucharze Niemiec 1993, potem były trzy porażki w finale Pucharu Niemiec (2002, 2009, 2020) i jedna w finale Ligi Mistrzów (2002). W ogóle maj 2002 roku to najczarniejszy miesiąc w historii klubu z Leverkusen. Zmierzał wtedy po tryplet, był w trzy tygodnie przegrać mistrzostwo Niemiec, a następnie finały DFB Pokal i Champions League. To właśnie wtedy zaczęto mówić o Bayerze jako o klubie przeklętym. Za sprawą mistrzostwa Niemiec nie są już "Neverkusen", ale - jak pokazał finał Ligi Europy - fatum nad nim wisi. Tylko Bayer (i może jeszcze Tottenham) mógł w takim stylu przegrać najważniejszy mecz roku. To rzuca cień na niesamowity sezon.

Z opinią "Neverkusen" Bayer walczył dwie dekady. "Neverlosen" skończyli się po 10 miesiącach. Porażka z Atalantą to dla Alonso cenna lekcja od Gasperiniego. Nie wstawią jej do gabloty, ale długofalowo jemu i Bayerowi przyda się być może bardziej niż triumf w Lidze Europy.

Dla samego Gasperiniego to natomiast pierwszy sukces w trwającej 30 lat karierze szkoleniowej. To pokazuje, że wielkości trenera nie da się zmierzyć trofeami.

Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty