Zimą Bartosz Slisz został sprzedany z Legii Warszawa do Atlanty United i w środkowej strefie stołecznej drużyny powstała dziura, której nie udało się załatać.
Dyrektor sportowy Jacek Zieliński sprowadził co prawda Qendrima Zybę z kosowskiego Ballkani Suhareke, natomiast bardzo szybko okazało się, że to zdecydowanie nie ten poziom.
- Qendrim Zyba grał bardzo dużo i regularnie w swoim klubie, zebrał doświadczenie w europejskich pucharach i jest reprezentantem kraju. Przychodzi do nas w bardzo dobrym dla piłkarza wieku. Jest playmakerem, jego profil - dobrze atakuje, ale też broni - pasuje do naszego ustawienia 1-3-4-3 - tak charakteryzował zawodnika dyrektor Zieliński.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!
Na opowiadaniach się jednak skończyło. Zyba prezentował się w Legii fatalnie. Zadebiutował w meczu z Molde i został zmieniony już w 45. minucie, gdy Legia przegrywała 0:3. Później w Ekstraklasie pięć razy wchodził na boisko z ławki. Mówią krótko: furory nie zrobił.
Nie dawał mu szans Kosta Runjaić, Goncalo Feio postąpił podobnie. Legia miała opcję wykupu Zyby, ale nie zdecydowała się z niej skorzystać. I trudno się temu dziwić. Zwłaszcza, że niebawem do drużyny ma dołączyć Claude Goncalves z Łudogorca Razgrad.
Z Legii odchodzi również Gil Dias. Portugalczyk był wypożyczony z VfB Stuttgart do końca obecnego sezonu, ale w umowie między klubami zawarta była opcja wykupu za około milion euro. Legia - co też nie jest dziwne - nie zdecydowała się na jej aktywowanie. 27-latek w Warszawie prezentował się tragicznie. Dostał sporo szans (24 mecze), natomiast dobre spotkania można by policzyć na palcach jednej ręki.
To kolejni piłkarze, którzy w przyszłym sezonie nie będą występować w warszawskim zespole. Wcześniej swoje odejścia ogłosili Josue oraz Yuri Ribeiro.