Czy kopciuszek z Kluczborka zawojuje piłkarską Polskę?

Urokliwa miejscowość położona wśród zielonych lasów i śpiewu ptaków. W oddali słychać szum płynącej rzeki, a świeże powietrze, którym można oddychać pełnymi płucami często zapiera dech w piersiach. Ta bajkowa miejscowość oprócz wspaniale rozwiniętej przyrody może poszczycić się czymś jeszcze – całkiem przyzwoitą drużyną piłkarską. MKS Kluczbork, bo o tym zespole mowa, pokazał w rundzie jesiennej, że mimo to, że jest zupełnym debiutantem na zapleczu ekstraklasy grać w piłkę potrafi naprawdę dobrze.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

O klubie MKS Kluczbork przed startem rozgrywek ligowych mało kto słyszał. Drużyna założona w 2003 roku kroczyła od awansu do awansu dzięki czemu w sezonie 2009/10 otrzymała szansę występów na zapleczu ekstraklasy. Tam pokazała, że mimo to, że miejscowość nie jest duża ma drużynę, którą może się szczycić. Kluczborczanie już w rundzie jesiennej pokazali, że mimo to, że w ich kadrze brakuje zawodników o głośnych nazwiskach na piłkarskim rzemiośle znają się bardzo dobrze. Wprawdzie sezon rozpoczęli nieudanie nie potrafiąc wygrać aż do 6. kolejki, ale kiedy w szóstej serii gier w Kluczborku zagościła drużyna Pogoni Szczecin drużyna MKS stanęła na wysokości zadania odprawiając szczecinian bez punktów i z bagażem dwóch bramek.

O tym, że pretendenci do awansu do ekstraklasy, aby wywieźć punkty z Kluczborka będą musieli gryźć trawę boleśnie przekonali się także dwaj najwięksi faworyci do w pościgu o powrót do ligowej elity - Górnik Zabrze i Widzew Łódź. Zabrzanie wprawdzie zdołali wywieźć z terenu beniaminka bezcenne trzy punkty po zwycięstwie 1:0, ale warto nadmienić, że był to dla śląskiej drużyny wynik bardzo szczęśliwy, gdyż kluczborczanie nie przestraszyli się utytułowanego rywala i zagrali z Górnikiem jak równy z równym. Szczęście z nawiązkom się podopiecznym trenera Grzegorza Kowalskiego zwróciło przy okazji starcia z Widzewem. Mimo to, że łodzianie byli w Kluczborku stroną dominującą to MKS był skuteczniejszy i pokonał ligowego pretendenta 2:0 dając swoim kibicom powodów do wielkiej dumy.

Co prawda bilans 20 punktów w 19 meczach nikogo na kolana nie powala, ale zważywszy na to, że MKS jest totalnym debiutantem na zapleczu ekstraklasy można wynik ten uznać za przyzwoity. Wprawdzie przy odrobinie szczęścia Kluczbork mógł zajmować lokatę nawet w górnej połówce tabeli, ale mimo to w klubie z ulicy Sportowej twardo stąpają po ziemi. - Wiemy jakie mamy możliwości i że stać nas na to, by w I lidze grać na dobrym poziomie. Jeżeli uda nam się wyeliminować wszystkie mankamenty w naszej grze będziemy mogli wiosną ze spokojem walczyć o zachowanie miejsca w szeregach drużyn pierwszej ligi - uważa szkoleniowiec beniaminka z Kluczborka, Grzegorz Kowalski.

Główną cechą, która charakteryzuje drużynę biało-niebieskich jest ambicja i waleczność. Jedenastka z Kluczborka na boisku tworzy kolektyw, co sprawia, że dla wielu przeciwników jest rywalem niezwykle wymagającym. Kluczborczanie imponują też bramkostrzelnym duetem snajperów Waldemar Sobota i Tomasz Kazimierowicz. W rundzie jesiennej strzelili do spółki siedem bramek, z których cztery były autorstwa Soboty, który jest nominalnym pomocnikiem. Nie bez powodów zatem na 22-letniego bramkostrzelnego zawodnika MKS uwagę zwróciły kluby ekstraklasy.

Celem numer 1. na ten sezon dla drużyny MKS jest spokojne zachowanie ligowego bytu. Czy są to marzenia ściętej głowy? Przykłady Amiki Wronki, Groclinu Grodzisk Wielkopolski czy GKS Bełchatów pokazały, że kluby z wcale nie największych miejscowości mogą z powodzeniem rywalizować nie tylko w I lidze, ale także w ekstraklasie. W ostatnich latach o klubach z mniejszych miejscowości było głośno za sprawą licznych trofeów przez nie zdobywanych. Co zatem stoi na przeszkodzie, aby niebawem głośno było o jedenastce z Kluczborka?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×