W Niemczech są niezniszczalni. Bayer Leverkusen z Pucharem Niemiec po cudownym golu

PAP/EPA / Ronald Wittek / Na zdjęciu: Bayer Leverkusen
PAP/EPA / Ronald Wittek / Na zdjęciu: Bayer Leverkusen

Grający w osłabieniu przez całą drugą połowę Bayer Leverkusen wygrał z FC Kaiserslautern 1:0 w finale Pucharu Niemiec. Zespół Xabiego Alonso pozbierał się po klęsce z Atalantą w Lidze Europy i sięgnął po dublet na krajowym podwórku.

Z psychologicznego punktu widzenia przewagę miał zespół Kaiserslautern, bo to nie drugoligowiec parę dni wcześniej został brutalnie sprowadzony na ziemię. Bayer wyraźnie przegrał z Atalantą w finale Ligi Europy, przerywając tym samym serię 51. spotkań bez porażki. Na koniec jednak liczą się umiejętności czysto piłkarskie, a te w sobotni wieczór zdecydowanie były po stronie mistrzów Niemiec.

Można powiedzieć, że Bayer zareagował pozytywnie na lanie od Atalanty. Miał zdecydowaną przewagę w starciu z Kaiserslautern. Po upływie kwadransa podopieczni Xabiego Alonso byli już na prowadzeniu, bo kapitalnego gola z dystansu strzelił Granit Xhaka. Szwajcar przymierzył idealnie lewą nogą, nie dając żadnych szans bramkarzowi. Brakowało jednak pójścia za ciosem, dobicia rywala, a sytuacje były.

Szczególnie, że tuż przed końcem pierwszej połowy sytuacja Bayeru mocno się skomplikowała. Odilon Kossounou brutalnie zaatakował Borisa Tomiaka i sędzia Bastian Dankert nie miał żadnych wątpliwości - wyrzucił z boiska zawodnika z Wybrzeża Kości Słoniowej, pokazując mu drugą żółtą kartkę. Jak się jednak okazało, drużyna Kaiserslautern nie potrafiła wykorzystać gry w przewadze.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!

Bo jednak Bayer to w dalszym ciągu Bayer. Nie bez powodu został mistrzem Niemiec, nie przegrywając ani jednego meczu w Bundeslidze. Przegrana z Atalantą mogła zachwiać pewnością siebie, ale tego nie zrobiła.

Do momentu czerwonej kartki Bayer miał sporą przewagę, natomiast nie potrafił postawić kropki nad "i". Zresztą, nawet grając o jednego zawodnika mniej trudno powiedzieć, by drugoligowiec był w stanie zepchnąć mistrza Niemiec do głębokiej defensywy. Nic takiego nie miało miejsca, a jedyną okazję udało się stworzyć po strzale z dystansu Ragnara Ache, gdy fantastycznie w bramce spisał się Lukas Hradecky.

Teoretycznie mecz trzymał w napięciu do ostatnich sekund, natomiast fakty są takie, że Bayer powinien to rozstrzygnąć wcześniej. Po jednym z kontrataków znakomitą okazję miał Jeremie Frimpong, ale zachował się beznadziejnie w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Minął go, ale nawet nie oddał strzału. Inna sprawa, że nie miało to żadnych konsekwencji.

Wygrał lepszy. Tymoteusz Puchacz? Cóż, w sezonie 2021/22 zdobył mistrzostwo Turcji z Trabzonsporem, w tym nie udało się dorzucić Pucharu Niemiec. Polak rozegrał całe spotkanie.

1.FC Kaiserslautern - Bayer 04 Leverkusen 0:1 (0:1)
0:1 Granit Xhaka 16'

Składy:

Kaiserslautern: Julian Krahl - Jean Zimmer (90+3' Almamy Toure), Boris Tomiak, Jan Elvedi, Tymoteusz Puchacz - Filip Kaloc, Tobias Raschl (83' Phillipp Klement), Ben Zolinski (74' Richmond Tachie), Marlon Ritter, Kenny Prince Redondo (83' Aaron Opoku) - Daniel Hanslik (46' Ragnar Ache).

Bayer: Lukas Hradecky - Odilon Kossounou, Jonathan Tah, Edmond Tapsoba - Jeremie Frimpong (90+4' Nathan Tella), Granit Xhaka, Robert Andrich, Alejandro Grimaldo (85' Piero Hincapie) - Jonas Hofmann (46' Josip Stanisić), Patrik Schick (46' Amine Adli), Florian Wirtz (90+3' Adam Hlozek).

Żółte kartki: Elvedi, Klement (Kaiserslautern) oraz Kossounou, Hradecky (Bayer).
Czerwona kartka: Kossounou 44' (Bayer, za drugą żółtą).

Sędzia: Bastian Dankert.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty