Na ekstraklasowych boiskach Jagiellonia Białystok zrobiła prawdziwą furorę. Podopieczni Adriana Siemieńca przez cały sezon grali widowiskowo i w sobotni wieczór przypieczętowali zdobycie mistrzostwa wygraną 3:0 z Wartą Poznań.
Autorem jeden z bramek był Taras Romanczuk. Reprezentant Polski dopiero w 34. serii gier PKO Ekstraklasy doczekał się premierowego trafienia i po ostatnim gwizdku hucznie świętował sukces wraz z klubowymi kolegami.
Romanczuk był wyraźnie wzruszony, gdy stanął do rozmowy z dziennikarzem stacji Canal+ Sport. Kapitanowi białostockiego zespołu brakowało słów.
- Na razie za dużo emocji. Nie wiem, co powiedzieć. Wykonaliśmy kawał naprawdę dobrej roboty - skomentował.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można oglądać w nieskończoność! Cudowne uderzenie w futsalu
W końcówce sezonu Jagiellonia złapała lekką zadyszkę. Szerokim echem odbiło się zachowanie Romanczuka, który był wściekły na Dominika Marczuka po meczu z Pogonią Szczecin (1:1). Skrzydłowy nie wykorzystał wówczas klarownej sytuacji, natomiast rozgrywki zakończyły się po jego myśli.
- To normalna rzecz. Raz się kłócimy, raz przytulamy. Najważniejsze, że byliśmy przez cały czas razem. To jest jagiellońska rodzina i dlatego osiągnęliśmy sukces - podkreślił Romanczuk.
Czytaj więcej:
Bilans wstydu. Mistrz Polski pobił niechlubny rekord