- Mierzyliśmy z najlepszą drużyną w kraju, która z łatwością zdobywała bramki. Z takim rywalem przyszło nam grać mecz o życie. Nam strzelanie goli przez cały sezon przychodziło z wielkim trudem. Mieliśmy w dwóch ostatnich kolejkach los w swoich rękach, ale niestety wszystko skończyło się fatalnie - podsumował na konferencji prasowej Dawid Szulczek.
- Przez te 30 miesięcy przeszliśmy długą drogę. Wiele było pięknych chwil, były też trudne. Tak naprawdę w strefie spadkowej znaleźliśmy się na ostatnie 30 minut rozgrywek, mimo że nie byliśmy w niej chyba przez dwa lata - dodał z goryczą.
- Boli to bardzo. Nie chciałbym już w przyszłości takich rzeczy doświadczać. Nie wiem co mam więcej powiedzieć. Dawaliśmy tyle, ile mogliśmy. W trakcie całego sezonu zrobiłem pewnie wiele błędów. Nie jest tak, że popełniali je tylko zawodnicy na boisku. Gdybym się cofnął na osi czasu, to było sporo momentów, w których można było inaczej zareagować. Czasu niestety nie da się cofnąć. To nie jest gra, tylko życie. Chciałbym powiedzieć, że musimy patrzeć dalej, ale dalej nic nie ma. Po prostu spadliśmy z ligi - stwierdził Szulczek.
- Zobaczymy co każdemu z nas przyniesie życie. Staraliśmy się robić wszystko co w naszej mocy, mimo że nie zawsze był taki odbiór na zewnątrz. Tym razem nie udało nam się oszukać przeznaczenia. Dwa pierwsze sezony były fantastyczne, ten ostatni trudny. Dodatkowo mieliśmy sporo pecha i kontuzji. Nie potrafię wskazać jednego momentu, który zdecydował o spadku. Biorąc pod uwagę moje zaangażowanie w pracę i to, ile mnie to wszystko kosztowało, nie jestem w stanie teraz podejść do tematu analitycznie. Walczę z emocjami - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!