Droga Mateusza Kochalskiego na piłkarskie szczyty była długa i kręta. Najpierw pojawiły się turbulencje na linii Legia – Radomiak, którzy fani futbolu dobrze pamiętają, a przez które utalentowany bramkarz stracił sporo czasu. Potem przeciągały się negocjacje w sprawie jego odejścia do Stali, w efekcie czego w Mielcu jako pierwszy zameldował się Bartosz Mrozek z Lecha Poznań. Co miało swoje konkretne konsekwencje.
I tu ciekawostka, o której mało kto wie. Przed sezonem 2022/2023 Adam Majewski, trener Stali, miał zadecydować, że sprawa walki o pozycję numer 1 jest otwarta. Podpowiedzią kto zagra w jakim meczu na początku sezonu okazał się... kalendarz. Stal zaczynała rozgrywki wyjazdowym starciem z Lechem, więc uzgodniono, że wystąpi Mrozek. W drugim meczu rywalem był Radomiak i tu szansę miał dostać Kochalski.
Wszystko potoczyło się jednak inaczej. Mrozek zagrał bardzo dobrze przeciw Lechowi, Stal wygrała na wyjeździe 2:0 i bramkarz… został już między słupkami. Kochalski, który miał zagrać z Radomiakiem, szansy już nie otrzymał i tak było przez cały sezon. Czyli, kolejne rozgrywki stracone z punktu widzenia jego rozwoju.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można oglądać w nieskończoność! Cudowne uderzenie
Kochalski, co oczywiste, takim obrotem spraw był podłamany i zanosiło się na to, że może odejść z Mielca bardzo szybko. Wtedy jednak do gry weszły władze klubu na czele z prezesem Klimkiem. Kochalski usłyszał, że po odejściu Mrozka na bank zostanie bramkarzem numer jeden.
Jedna z najlepszych decyzji Stali
Ostatni sezon pokazał, że to była jedna z najlepszych decyzji Stali w ostatnich latach. Kochalski udowodnił, że ma wielki potencjał i sięgnął po wspomnianą nagrodę najlepszego bramkarza ligi. A co dalej?
Z naszych informacji wynika, że niemal na pewno, rzec można na 99 procent, Kochalski zostanie sprzedany. Tak naprawdę to ostatnia szansa na zarobek dla Stali, bo latem 2025 roku bramkarzowi kończy się kontrakt. Klub jest tego świadomy, więc transfer jest bardzo prawdopodobny.
A gdzie? Wiele wskazuje na to, że rynek polski odpada. Legia stawia na Tobiasza i nie rwie się do "odzyskania" Kochalskiego. A i sam zawodnik, przez poprzednie turbulencje, nie pała też - tak przynajmniej można usłyszeć - wielką chęcią powrotu do Warszawy.
Legia nie ma wpływu, ale może zarobić
Natomiast ważne jest jedno: czy Legia może coś w tej sprawie zrobić, bo w kuluarach mówi się, że ma prawo wykupu albo wyrównania oferty innego klubu. Otóż prawda jest inna. Z informacji WP SportoweFakty wynika, że w tym okienku transferowym Legia nie ma żadnego wpływu na to co się stanie z Kochalskim. Nie ma prawa wykupu, czy wyrównania oferty.
Owszem, losy Kochalskiego nie są obojętne Legii z innego powodu. Z informacji WP SportoweFakty wynika, że Legia ma zapewnione 45 procent od kolejnego transferu tego piłkarza. A zatem, sprzedaż Kochalskiego tego lata opłaca się wszystkim: Stali, Legii i samemu Kochalskiemu, który czuje się gotowy spróbować sił poza Polską.
Oczywiście, świetny sezon i nagroda dla najlepszego bramkarza ligi nie przeszła bez echa za granicą. W ciemno można więc zakładać, że zainteresowanie usługami 23-latka jest spore, choć wiele wskazuje na to, że jeszcze nie jest to na poziomie konkretnej oferty.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty