Sezon 2023/24 był kompletnie nieudany dla Wisły Płock. Otwarto nowy stadion, były spore nadzieje, a skończyło się wielkim rozczarowaniem, bo tak trzeba określić siódme miejsce w Fortuna I lidze i brak awansu przynajmniej do strefy barażowej. Tym bardziej, że "Nafciarze" do ostatniej kolejki mieli wszystko w swoich rękach, jednak przegrali na własnym stadionie z Resovią.
Decyzja mogła być tylko jedna: Wisła zwolniła dotychczasowego trenera Dariusza Żurawia i rozpoczęła poszukiwania następcy. To zadanie okazało się bardzo proste i 1 czerwca klub ogłosił, że od nowego sezonu szkoleniowcem Wisły będzie Mariusz Misiura, który ostatnio z powodzeniem pracował w Zniczu Pruszków.
- Chcę spróbować swoich sił w innym miejscu. Uważam, że jest to czymś naturalnym w piłce nożnej - mówił.
Misiura podpisał kontrakt z Wisłą do 30 czerwca 2026 roku z opcją przedłużenia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!
Z perspektywy czasu taki ruch wydaje się mimo wszystko nieco zaskakujący. Przypomnijmy - parę tygodni temu wydawało się, że Misiura znajdzie zatrudnienie w Ekstraklasie. Porozumiał się z Wartą Poznań, miał zostać jej trenerem po odejściu Dawida Szulczka, natomiast sprawa się posypała poprzez spadek "Zielonych" z PKO Ekstraklasy. W związku z tym Misiura zdecydował się na przenosiny do Płocka, choć miał też propozycję m.in. z Motoru Lublin i ŁKS-u Łódź.
Trener Misiura w sezonie 2023/24 bez problemu utrzymał Znicz w pierwszej lidze, a rok wcześniej wywalczył awans na zaplecze Ekstraklasy mimo iż klub nie należy do finansowych potentatów. Teraz cele będą zdecydowanie wyższe. Wisła Płock w kolejnym sezonie będzie zaliczać się do jednego z faworytów do awansu.
CZYTAJ TAKŻE:
Wystarczyło kilka godzin. Szaleństwo w Katowicach
Ujawniono pensję nowego trenera Bayernu. Co za kasa!