Dokąd idzie Podbeskidzie?

Zmęczenie, czy złe przygotowanie techniczne? Braki kondycyjne, czy nietrafione transfery? Po felernej rundzie jesiennej w wykonaniu Podbeskidzia wszyscy zadają sobie pytanie - co zawiodło? Dlaczego zespół, który przez dwa lata z rzędu plasował się w ścisłej czołówce ligi osiąga tak słabe wyniki.

W tym artykule dowiesz się o:

Wróćmy myślami pół roku wstecz, kiedy to bielszczanie do ostatniej kolejki toczyli bój o ekstraklasę. Wówczas Góralom nie udało się dokonać tej sztuki. Tuż po zakończeniu sezonu Podbeskidzie nie wiedziało w której lidze będzie występować, bowiem zawirowania wokół awansów, degradacji, braków licencji spowodowały, że do końca nie było wiadomo jakie drużyny wejdą w skład ekstraklasy. Z tego właśnie powodu bielszczanie mieli bardzo mało czasu na przygotowanie się do nowego sezonu w pierwszej lidze. W takich właśnie okolicznościach postanowiono ogłosić szumnie hasło, które w Bielsku-Białej wszyscy już dobrze znają: "cel - ekstraklasa!".

Najpierw zaczęto kompletować kadrę. Największym wzmocnieniem klubu okazało się zatrzymanie w stolicy Podbeskidzia trenera Górali, Marcina Brosza. W klubie pozostał także dotychczasowy sternik Jerzy Wolas, który już wcześniej zapowiadał złożenie prezesury. W bardzo dobrych nastrojach przystąpiono do budowania zespołu, który oparty został na dotychczasowych zawodnikach. Bardzo spektakularnym transferem było zatrudnienie pod stokiem Szyndzielni doświadczonego Piotra Rockiego. Nie bez echa obeszło się także przy przenosinach Dariusza Kołodzieja z Zabrza do Bielska-Białej, za którego sponsor zapłacił największą dotychczas kwotę w historii klubu.

Pierwsze ligowe spotkania drastycznie zweryfikowały formę Podbeskidzia, które w żadnym calu nie przypominało zespołu z poprzednich dwóch sezonów. Trener Marcin Brosz ciągle uspokajał, że zespół gra dobrze, tylko brakuje szczęścia, skuteczności. Brak koncepcji na poprawę gry drużyny spowodował odsunięcie szanowanego w Bielsku-Białej szkoleniowca od pozycji trenera pierwszej ekipy. W jego miejsce sprowadzono tymczasowego trenera Tomasza Świderskiego, który nie mógł i nie uczynił w Podbeskidziu cudów. Efekt końcowy rundy jesiennej? Dwunaste miejsce w tabeli, przekreślone szanse awansu, kiepska atmosfera oraz zmiana na stanowisku prezesa klubu.

Dokąd zatem idzie Podbeskidzie? Już teraz nowy sternik Janusz Okrzesik oznajmił, że priorytetem będzie jak najwyższa pozycją wiosną. W przerwie zimowej kadra Podbeskidzia ma zostać wzmocniona młodymi perspektywicznymi piłkarzami Górali, którzy wysępują obecnie w innych klubach na zasadzie wypożyczenia. A po roku znów szturm na ekstraklasę. Jednak czy dmuchanie w balon jest potrzebne?

Źródło artykułu: