Tradycji stało się zadość, Lechia wygrywa czwarte derby - komentarze po meczu Arka Gdynia - Lechia Gdańsk

Lechia Gdańsk czwarty raz z rzędu wygrała mecz derbowy z Arką Gdynia. Tym razem na stadionie przy ulicy Olimpijskiej gdańszczanie wygrali 2:1, potwierdzając swoją supremację w Trójmieście. Po spotkaniu wypowiedzieli się trenerzy i kapitanowie obu zespołów.

Tomasz Kafarski (trener Lechii): Moim zawodnikom należą się ogromne słowa szacunku. Po sobotnim meczu z GKS-em Bełchatów, kiedy wszyscy w Lechii widzieli kandydata do trzech porażek na koniec rundy i wskazywali Arkę jako głównego faworyta tego spotkania, chłopacy udowodnili, że potrafią wychodzić z opresji i potrafią w ciężkich chwilach zagrać fantastyczny mecz. Z przebiegu spotkania to zwycięstwo było zasłużone. Cieszy kolejna rzecz, czyli to, że nasi napastnicy w końcu wykonali to, co do nich należy i strzelili dwie bardzo cenne bramki. Jeśli chodzi o derby, to w porównaniu do tych, które odbyły się w Warszawie i Sosnowcu, to ziemia a niebo. Oprawa meczu, doping, widowisko były całkiem niezłe. Padły trzy bramki. Tradycji stało się zadość, Lechia wygrywa czwarte derby. Jeśli chodzi o Kubę Zabłockiego, to po interwencji obrońcy Arki, w której - co warto zaznaczyć - nie było faulu, ma rozwalone kolano. W jakim stopniu i co tam ma? Nie wiem, nie wydaliśmy jeszcze żadnej diagnozy. Mój zespół pokazał w końcówce tamtego sezonu i w tym sezonie również niejednokrotnie, że potrafi wychodzić z bardzo trudnych sytuacji. Było widać dobry kolektyw, dobrą współpracę zawodników. Być może nie nadawaliśmy tonu gry przez cały mecz, ale byliśmy zespołem, który miał ewidentny spokój, który próbowałem wprowadzić w zespole, aby nie czuli presji meczu, odpowiedzieli Arce agresywnym podejściem i mega koncentracją oraz motywacją. Zrównoważona gra przyniosła nam efekty. Czy było to spowodowane trzema zmianami? Kończąc odprawę przed meczem powiedziałem zawodnikom, że dostali ode mnie i od sztabu szansę zagrania czegoś wyjątkowego. Apelowałem, aby każdy to wykorzystał na boisku. Każdy z nich tą szansę wykorzystał - ci, którzy grali od początku, ci, którzy weszli w mecz z ławki, jak i ci, którzy dopingowali kolegów siedząc na ławce rezerwowych i przed telewizorami.

Karol Piątek (kapitan Lechii): Cieszę się ogromnie. Najważniejsze w tym meczu są trzy punkty dla Lechii. Zrobiliśmy to. Zastanawiałem się co powiedzieć i powiem tak - pomagaliśmy sobie na boisku, to było widać i konsekwencją są trzy punkty, z których się cieszymy. Radość jest jednak krótka, w sobotę kolejny mecz i koncentrujemy się na nim.

Dariusz Pasieka (trener Arki): Jeżeli chodzi o naszą grę, to nie można być zadowolonym. Jeśli zaczynamy mecz tak, jak zaczęliśmy pierwszą połówkę, gdzie właściwie strzeliliśmy samobójczą bramkę. Tomek Sokołowski podał do przeciwnika w stałym fragmencie gry. Kontra, nie ma asekuracji i przeciwnik strzela praktycznie do pustej bramki. Ten gol ustawił mecz. Staraliśmy się wszelkimi siłami wyrównać, jednak nie było to to, na co liczyłem, a mianowicie na większą agresywność, której nam niewątpliwie zabrakło. Na pewno zabrakło nam też spokoju. Drużyna grała bardzo nerwowo, nie było kogoś, kto mógłby wziąć na siebie ciężar gry. Akcje były rwane, szarpane, nie były takie składne jak kiedyś pokazywaliśmy, że potrafimy. Stałe fragmenty też nie dochodziły i konsekwencja była taka, że przeciwnik jedną z kontr wykorzystał. 2:0, to ciężki wynik, ale my się staraliśmy grać do końca. 20 minut przed końcem Marcin Wachowicz strzelił na 2:1 i była szansa, aby wyrównać. I tak nie mieliśmy stuprocentowej szansy, poza akcją Labukasa w doliczonym czasie gry. Wcześniej Bartek Ława nie trafił w bramkę. Było mało sytuacji i jeżeli przeciwnik strzela dwie bramki, to ciężko nawet zremisować. Dużo słyszałem o tych derbach Trójmiasta. Podobnie, jak trenerowi Kafarskiemu podobała mi się oprawa meczu. Była fajna atmosfera. Nie zadowoliliśmy naszych kibiców, ale trzeba grać dalej, wytrzeć chusteczką usta i szansę na rehabilitację mamy w niedzielę. Jeżeli chodzi o trenera drużyny przeciwnej to widzę, że ma patent na Arkę. Byłem zdziwiony początkiem w wykonaniu Arki, bo inne mecze zaczynaliśmy całkiem inaczej. Nie wiem, czy to była presja derbów... Drużyna była skoncentrowana przed meczem, rozgrzewka wyglądała dobrze, ale nie złapaliśmy właściwego rytmu od początku. To się za nami ciągnęło, a że przeciwnik wyszedł na prowadzenie, to grało się jeszcze trudniej. Lechia na wyjeździe zdobywa więcej punktów, niż u siebie. Brakowało nam agresywności, absolutnego spokoju. Było za dużo miejsca dla szybkich, dobrych technicznie zawodników Lechii, którzy kilka razy przeprowadzili składne akcje. My próbowaliśmy przebić się indywidualnymi akcjami, jednak się nie udało. Nie ulega wątpliwości, że zmieniłem Tomka, bo było to za mało biorąc pod uwagę jego doświadczenie. Błąd popełnił - podobnie jak w sobotę Mateusz Siebert. Takie błędy kosztują nas bramki.

Bartosz Ława (kapitan Arki): Co tu dużo mówić? Nie jesteśmy zadowoleni, bo chcieliśmy ten mecz wygrać. Wiedzieliśmy jaki ciężar gatunkowy ma to spotkanie i się nie udało. Zabrakło wszystkiego po trochu. Dla mnie był to najważniejszy mecz, od kiedy tu jestem, bo może się tak złożyć, że to były ostatnie moje derby w tym klubie i po raz kolejny nie udało się wygrać.

Komentarze (0)