Jodłowiec, Glik, Sadlok, Zakrzewski - który z nich zagra w Lechu?

Jak co pół roku przy okienkach transferowych pojawia się wiele spekulacji. Nie inaczej jest w przypadku Lecha Poznań, który zimą zamierza być niezwykle aktywny i dokonać kilku wzmocnień kadry. Listę życzeń poznaniaków otwierają polscy obrońcy, a znajdują się również na niej piłkarze zza granicy.

Lech podjął decyzję o wzmocnieniu zespołu, który ma walczyć o tytuł Mistrza Polski. Jeszcze niedawno wydawało się to nierealne, ale dzięki dwóm porażkom Wisły Kraków lechici nie stoją na straconej pozycji. Warunkiem koniecznym do spełnienia wydaje się właśnie kupno kilku wartościowych piłkarzy. - Toczą się pewne rozmowy na rynku krajowym i zagranicznym, ale na dzień dzisiejszy jest za wcześnie, aby mówić o konkretnych nazwiskach i stopniu zaawansowania negocjacji. Kwota jaką dysponujemy nie jest aż tak istotna, bo liczy się przede wszystkim wartość sportowa i przydatność zawodników do zespołu - mówi Marek Pogorzelczyk, dyrektor sportowy Lecha.

Kto zatem może trafić do Poznania? Wiadomo, że Kolejorz szuka przede wszystkim środkowego obrońcy, pomocnika oraz napastnika. Na pierwszą pozycję wytypowanych zostało trzech zawodników z ligi polskiej: Tomasz Jodłowiec z Polonii Warszawa, Kamil Glik z Piasta Gliwice oraz Maciej Sadlok z Ruchu Chorzów. - Nie wiadomo jaki efekt przyniosą rozmowy, dlatego chcemy mieć alternatywę. Wiadomo, że nie pozyskamy całej trójki, bo skończy się najprawdopodobniej na jednym - dodaje Pogorzelczyk.

Poznaniakom najbardziej zależy na Jodłowcu, który wydaje się być najbardziej ukształtowanym piłkarzem. Jeszcze niedawno warszawiacy żądali za niego jednak aż 2 miliony euro, co jak na polskie warunki było ceną kosmiczną. Zimą może być łatwiej o osiągnięcie kompromisu, ale na razie negocjacje zostały wstrzymane. - Rozmowy w związku z kontuzją Tomka i zmianą trenera w Polonii zostały zawieszone. Po zakończeniu rozgrywek zostaną wznowione - tłumaczy dyrektor sportowy Kolejorza. Kolejnym na liście życzeń jest Kamil Glik. Piast jeszcze niedawno zapewniał, że 21-letni obrońca nie jest na sprzedaż, ale jeśli sam zawodnik wyrazi wolę odejścia, to na siłę nie będzie zatrzymywany. - Rozmowy zostały zapoczątkowane w czerwcu przy okazji transferu Grzegorza Kasprzika i w dalszym ciągu są podtrzymywane. Zarówno z menedżerem, jak i zawodnikiem. Jeśli klub nie chce pozbyć się zawodnika, to początkowo jego stanowisko jest jasne, ale przez różnego rodzaju sytuacje się zmienia - opowiada Pogorzelczyk. Ostatnim wybrańcem Kolejorza jest Maciej Sadlok. Tym zawodnikiem bardzo interesuje się również Legia Warszawa. - Legia zagięła na niego parol w letnim okienku transferowym. Zaoferowała wówczas kwotę, która nie została zaakceptowana przez władze Ruchu - zdradza "Pogo".

Którego z tej trójki obrońców najbardziej chciałby trener Jacek Zieliński? - Myślę, że nie jest ważne kto jest numerem jeden na liście życzeń. Najważniejsza jest zasobność kasy i wola drugiej strony. Cała trójka jest w naszym kręgu zainteresowań i mamy nadzieję, że jeden z nich przyjdzie - unika odpowiedzi szkoleniowiec Lecha.

Poznaniacy nie chcieli zdradzić nazwisk potencjalnych pomocników, którzy mieliby zasilić szeregi Kolejorza. Wiadomo, że Lech szuka wzmocnień nie tylko w Polsce, ale również zagranicą, głównie w Bośnii i Słowacji. Jeśli chodzi o napastników to jednym z kandydatów jest Zbigniew Zakrzewski. - Z "Zakim" jesteśmy umówieni na piątek lub przyszły tydzień. Deklaruje on chęć powrotu do Lecha, co nas nie dziwi. Musimy usiąść i porozmawiać na temat jego oczekiwań finansowych - opowiada Pogorzelczyk, a Zieliński dodaje: - Dla mnie "Zaki" jest jednym z kandydatów do gry w Lechu i podchodzę do tego bardzo spokojnie.

Komentarze (0)