W miniony poniedziałek Steaua Bukareszt zmierzyła się na wyjeździe z Astrą Ploiesti. Stołeczny zespół doznał porażki 1:2. Paweł Golański nie pojawił się na boisku. Jak twierdzą bukaresztańskie gazety, Polak nie ma co liczyć na powrót do podstawowej jedenastki. Nasz rodak nie zamierza podobno przedłużyć kontraktu z rumuńskim I-ligowcem, więc sztab szkoleniowy powoli rezygnuje z jego usług. Złośliwości polskiemu defensorowi nie szczędzi właściciel Steauy.
- Golański jest bardzo gburowaty, co zrobić? - powiedział miejscowej prasie Gigi Becali po meczu w Ploiesti, a ponadto pozwolił sobie na inne stwierdzenia: - Polak jest trochę jak Maradona, nie wiecie o tym? Jednak ostatnio był kontuzjowany.
Golański planuje odejść z rumuńskiej drużyny. Nie może narzekać na brak ofert. Zdaniem mediów Polak ma trzy oferty z Niemiec. Mówi się o zainteresowaniu ze strony takich klubów jak: 1.FSV Mainz 05, SC Freiburg oraz Hannover 96. Na przenosinach naszego rodaka w zimowym okienku transferowym do Bundesligi Steaua zarobiłaby prawdopodobnie 500 tys. euro. Były zawodnik Korony Kielce mógłby natomiast liczyć na pobory w wysokości 400 tys. euro rocznie.
Golański niemal na pewno zdecyduje się na zmianę barw klubowych. Trzeba wspomnieć, iż atmosfera wokół defensora nie jest dobra. W czwartek w rumuńskiej prasie pojawiły się nagłówki mówiące o skandalu w Steaue. W opublikowanych artykułach sugeruje się, że polski obrońca na jednym z treningów rzucił się z pięściami na Ionuţa Radę. Powodem incydentu miało być ostre wejście kolegi z zespołu w nogi Golańskiego. Obu zawodników rozdzielili ponoć koledzy z drużyny.
Golański oraz Rada na łamach prasy zaprzeczyli doniesieniom o starciu pomiędzy nimi.