Biało-Czerwoni pokazali charakter na inaugurację zmagań w grupie D Euro 2024, ale po końcowym gwizdku musieli przełknąć gorycz porażki. Kadra prowadzona przez Michała Probierza przegrała 1:2 z Holandią, choć strzelanie w Hamburgu rozpoczął Adam Buksa.
Z perspektywy Michała Żewłakowa, postawa reprezentacji Polski napawa jednak optymizmem. Nasz rozmówca podkreślił, że za kadencji Probierza zespół zrobił duży progres, w związku z czym są powody do optymizmu przed meczami z Austrią oraz Francją.
- Na pewno widać zmianę w tej reprezentacji. Ta zmiana nazywa się odwaga. Pomimo tego, że w ciągu całego meczu Holandia pewnie była drużyną bardziej dojrzałą, pewną siebie i doświadczoną, mamy takie momenty, że jesteśmy w stanie każdej drużynie zrobić "kuku". Gdyby w tym meczu reprezentacja była skuteczna, to podejrzewam, że do przerwy byłoby nawet 3:1, jednak w całym meczu groźniejsze sytuacje do strzelenia gola miała Holandia. Z dnia na dzień nie da się zarazić czymś takim, jak odwaga, ciągłość tego, że kontrolujesz cały mecz, grając z drużyną potencjalnie lepszą. Ten mecz po raz kolejny rozbudził nadzieje. Michał Probierz mi zaimponował i z miłą chęcią poczekam na jego kolejne pomysły - skomentował ekspert stacji Canal+ Sport.
Przez 90 minut kontuzjowany Robert Lewandowski przyglądał się wydarzeniom boiskowym z pozycji rezerwowego. Pod jego nieobecność podopiecznym Probierza brakowało skuteczność. Kapitan kadry walczy z czasem przed spotkaniem z Austrią.
ZOBACZ WIDEO: Zmiany przepisów na Euro 2024. "Było to widać"
- Brak Roberta Lewandowskiego to jest niestandardowa sytuacja dla reprezentacji i na pewno nie jest to łatwe, natomiast koncentrowałbym się na tych, którzy byli na boisku. To oni stworzyli sytuacje, potrafili wyprowadzić Polskę na prowadzenie. Robert jest piłkarzem, który nie potrzebuje dużo, żeby wrócić do wysokiej formy. On będzie taką siłą, która spowoduje, że może będziemy jeszcze bardziej odważni w większym wymiarze czasowym w ciągu całego meczu. Z drugiej strony, troszkę obniży morale przeciwników, bo co by nie mówić, na Roberta Lewandowskiego każdy patrzy jak na piłkarza, który w każdej sytuacji może strzelić gola - spostrzegł Michał Żewłakow.
Dość niespodziewanie selekcjoner wystawił w pierwszym składzie Tarasa Romanczuka. Zdaniem Wybitnego Reprezentanta Polski, pomocnik Jagiellonii Białystok był jednym z najlepszych piłkarzy na murawie.
- Zacząłbym od trenera Probierza, bo pozytywnie zaskoczył składem. Pierwsza połowa, jeśli chodzi na przykład o Tarasa Romanczuka, była naprawdę fajna. On wiedział, gdzie ma się poruszać, zbierał dużo drugich piłek. Trzeba pamiętać, że to nie był mecz z Wyspami Owczymi, tylko mecz na mistrzostwach Europy z Holandią, który ma swój wymiar. W takim meczu jest zdecydowanie ciężej pokazać atuty niż w eliminacjach czy meczu towarzyskim. Trzeba pochwalić Wojtka Szczęsnego za dobrą dyspozycję. Nicola Zalewski to też jest piłkarz, który wnosi do kadry jakość. Jak najbardziej zasłużył na wyróżnienie - dodał.
W polskiej reprezentacji zauważalna jest zmiana pokoleniowa. Do drużyny doskonale wprowadził się między innymi Kacper Urbański. Zawodnik włoskiej Bologni w czerwcu po raz pierwszy pojawił się na zgrupowaniu seniorskiej kadry i wywalczył miejsce w "jedenastce".
- Mam wrażenie, że Moder, Piotrowski, Slisz i Urbański to ci piłkarze zupełnie inaczej wychowani niż zawodnicy sprzed 20 lat, jeśli chodzi o psychologię. Oni się nie słuchają starszych. Robią to, co chcą. Mi bardzo to się podoba. Kiedy widziałem Depaya w pierwszej połowie, wydawało mi się, że siedzi na DJ-ce i prowadzi dyskotekę. Bawił się w futbol. Coraz więcej takich rzeczy przechodzi na młodsze pokolenie piłkarzy, którzy teraz już pukają do pierwszego składu naszej reprezentacji - powiedział uczestnik trzech wielkich turniejów.
Bartosz Salamon był zamieszany w obu sytuacje bramkowe Holendrów i cztery minuty przed upływem regulaminowego czasu został zastąpiony przez Bartosza Bereszyńskiego. Ekspert uważa, że gracz Lecha Poznań zanotował pozytywny występ.
- Był przy obu bramkach. Przy pierwszej - nieszczęśliwy kontakt z piłką, który miał wpływ na to, jak ona poleciała. Przy drugiej - to był jeden z nielicznych błędów Bartka Salamona, bo on był tą ostatnią instancją, która mogła zablokować strzał czy zatrzymać akcję. Prawdę mówiąc, sytuacji, gdzie Holandia śmiało wchodziła w pole karne taką wyuczoną akcją, było trochę, więc Bartek Salamon wiele razy też się wykazał - zaznaczył Michał Żewłakow.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Wstydu nie było, zabrakło niewiele. Polacy przegrywają w pierwszym meczu na Euro