Reprezentant Polski bez ogródek. "Nie dociera to do mnie"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / ROBERT GHEMENT / Na zdjęciu: Adam Buksa
PAP/EPA / ROBERT GHEMENT / Na zdjęciu: Adam Buksa
zdjęcie autora artykułu

- Tyle się dzieje, że nie zdążyłem się nawet ucieszyć z gola. Odczuwam dużą mieszankę emocji - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty napastnik reprezentacji Polski Adam Buksa po spotkaniu z Holandią (1:2).

W tym artykule dowiesz się o:

W pierwszym meczu Biało-Czerwonych na Euro 2024 to właśnie Buksa otworzył wynik strzałem głową. Później Holendrzy trafili jednak dwa razy i to podopieczni Ronalda Koemana zgarnęli trzy punkty. - To był wyrównany mecz, godny rangi mistrzostw Europy - mówi nam napastnik Biało-Czerwonych.

Dariusz Faron, WP SportoweFakty: Wojciech Szczęsny powiedział po spotkaniu, że możemy być z drużyny dumni. Jak pan to ocenia?

Adam Buksa, napastnik reprezentacji Polski: Zgadzam się z tą opinią. Oczywiście brak punktów nie jest nam na rękę. Nie z takimi założeniami tutaj przyjechaliśmy, ale trzeba docenić klasę rywala. I nasz obiecujący występ. Stawia on nas w dobrej pozycji przed kolejnymi meczami. Pokazaliśmy naprawdę dobry futbol i stwarzaliśmy sytuacje przeciwko silnej drużynie. Holendrzy w dużej mierze przeważali, dobrze operowali piłką i stwarzali zagrożenie. Był to wyrównany mecz, godny rangi mistrzostw Europy. Pod nieobecność Roberta Lewandowskiego zestawienie linii ataku było niewiadomą. Jak wyglądało to z pana perspektywy? 

O tym, że wychodzę w pierwszym składzie, dowiedziałem się przed meczem. Byłem szczęśliwy i podekscytowany. Nie mogłem się doczekać pierwszego gwizdka.

Co czuje człowiek, który strzela gola na mistrzostwach Europy? 

Jeszcze to do mnie nie dociera. Niesamowita sprawa, ale wokół dzieje się tyle, że nie zdążyłem zebrać myśli i ucieszyć się z gola. Pobiegłem na krótki słupek, wyprzedziłem obrońcę i po prostu strzeliłem. Klasyczna bramka. Oby z Austrią znowu wpadło. Niestety z Holandią przegraliśmy, więc czuję dużą mieszankę emocji. Porażka po golu straconym w końcówce boli?  Zdecydowanie tak. Z drugiej strony wiemy, że nic jeszcze straconego. Wszystko w naszych nogach. Nie potrafię teraz odpowiedzieć, czego zabrakło, by zdobyć punkt. Na analizę przyjdzie czas. Nie będziemy teraz chować głowy w piasek. Trzeba się zregenerować, a potem zasuwać. I wyjść na Austrię z pewnością siebie.

Mówi się często, że pierwszy mecz na dużej imprezie jest najtrudniejszy. Z Austriakom mentalnie będzie trochę łatwiej? 

Nie. Austria jest bardzo groźnym przeciwnikiem. Poziom trudności na pewno nie spadnie.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty