Na poniedziałek, czyli czwarty dzień piłkarskiego Euro 2024, zaplanowano trzy spotkania. Pierwszym akcentem był pojedynek Ukrainy z Rumunią na Allianz Arenie w Monachium, który rozpoczął zmagania w grupie E. Przed pierwszym gwizdkiem w roli faworytów stawiano naszych wschodnich sąsiadów.
Czempionat w Niemczech jest kolejną wielką imprezą sportową, w której nie biorą udziału zawodnicy z Rosji i Białorusi. Ma to oczywiście związek z trwającą wojną w Ukrainie, przez którą wiele międzynarodowych federacji dało sportowcom z tych krajów czerwoną kartkę. Jedną z nich jest właśnie UEFA.
Kibice obu nacji nie mogą tym samym dopingować swoim drużynom narodowym. Mają jednak możliwość śledzenia mistrzostw oraz oglądania transmisji ze wszystkich spotkań. Na Białorusi prawa do pokazywania Euro 2024 posiada telewizja STV, która przed startem imprezy zapowiedziała, że pokaże każdy mecz.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Adrian Mierzejewski: Pomysł na to spotkanie był bardzo dobry
Okazuje się, że postanowiono jednak zrobić wyjątek. Choć w poniedziałek rano w planie dnia znajdowała się jeszcze transmisja ze spotkania Ukrainy z Rumunią, STV postanowiło nie pokazać tego starcia. W zamian w ramówce znalazł się rosyjski serial.
Mecz otwarcia w Monachium nie zakończył się po myśli naszych wschodnich sąsiadów, którzy przegrali 0:3. Wynik w 27. minucie otworzył Nicolae Stanciu. W drugiej połowie, w przeciągu zaledwie czterech minut, celnymi trafieniami popisali się z kolei Razvan Marin i Denis Dragus. Więcej o tym starciu można przeczytać >>> TUTAJ.
Dwa późniejsze punkty Euro 2024, czyli mecze Belgii ze Słowacją (18:00) i Austrii z Francją (21:00) zostaną z kolei pokazane bez żadnych zmian. Szczególnie ostatni poniedziałkowy mecz interesuje z kolei kibiców reprezentacji Polski. Zespoły te są bowiem grupowymi rywalami zawodników Michała Probierza.
Zobacz także: