Dobry początek
Piłkarze z Gorzowa Wielkopolskiego mieli bardzo dobry początek. Symptomy o tym, że ten sezon może być w miarę udany były już pod koniec poprzedniego. Drużyna pod wodzą Adama Topolskiego zaczęła prezentować się dużo lepiej, a przede wszystkim była bardzo skuteczna. Gorzowianie grali systemem z trzema napastnikami, co było postrachem dla obrońców rywali. W meczu barażowym wręcz rozgromili swojego rywala. Na inaugurację GKP wygrało w Kluczborku, a później u siebie uporało się z Pogonią Szczecin. W obu tych pojedynkach bramki zdobył Mouhamadou Traore. W kolejnym spotkaniu piłkarze prowadzeni przez Topolskiego co prawda przegrali ze Zniczem w Pruszkowie, ale później uporali się u siebie z Górnikiem Zabrze. - Powiem szczerze, że w spotkaniu ze Zniczem to jeszcze graliśmy z tym dobrym Zniczem - z Chałasem, Majkowskim. Później w tej drużynie pojawiło się dużo kontuzji. Pod koniec to już nie był ten Znicz, który grał w spotkaniu z nami - wyjaśnia szkoleniowiec gorzowian. Po serii dobrych występów nadeszły trzy gorsze - remisy z Górnikiem Łęczna, Stalą Stalowa Wola i porażka z ŁKS-em Łódź. W dalszej części rozgrywek zawodnicy GKP przestali być skuteczni, a między innymi wpływ na to miał brak jednej osoby.
Łzy po Traore
Mouhamadou Traore do Gorzowa Wielkopolskiego trafił z Glinika Gorlice. W barwach klubu z Gorlic zdobył dziewięć goli, po czym przeniósł się do GKP. Tam także był skuteczny. W rundzie wiosennej ośmiokrotnie trafił do siatki rywala i dołożył do tego dwa gole w spotkaniu barażowym. W Gorzowie chyba od razu zdali sobie sprawę z tego, jak wielki talent im się trafił. Zawodnik, który strzela tyle bramek to nietuzinkowy gracz. - Jest to piłkarz rozwojowy, o dużej szybkości, dobrym dryblingu. Umie się znaleźć w sytuacjach podbramkowych. Sam jego dorobek bramkowy o tym świadczy - opisuje swojego byłego podopiecznego Topolski.
Wiadomo było, że Traore długo w Gorzowie Wielkopolskim nie zostanie. Tak też się stało. W sezonie 2009/2010 czarnoskóry napastnik rozegrał trzy spotkania w barwach GKP, zdobył dwa gole, po czym trafił do KGHM Zagłębia Lubin, gdzie zdążył już czterokrotnie ulokować piłkę w siatce. W Gorzowie Wielkopolskim wspominają Senegalczyka, gdyż to on decydował o grze ofensywnej drużyny. Wraz z jego odejściem znacznie zmalała ilość goli zdobywanych przez GKP. - Jakby był Traore linia ataku na pewno byłaby dużo skuteczniejsza. Z nim byśmy zdobyli dużo więcej punktów - stwierdził nawet Topolski. Czarnoskórego snajpera już jednak nie ma, a za to jest problem ze zdobywaniem bramek...
Problem ze skutecznością
Tylko 16 goli zdobyli zawodnicy GKP Gorzów Wielkopolski. Mniej razy do siatki rywala trafili tylko piłkarze Motoru Lublin i Znicza Pruszków. Po odejściu Traore w linii ataku ekipy z Gorzowa Wielkopolskiego pojawił się problem. Adam Topolski, który preferuje system opierający się na trzech snajperach nie mógł z niego korzystać. Brakowało mu klasowego egzekutora, jakim był właśnie Traore. Formę zgubił też Mateusz Piątkowski, a w porównaniu z poprzednim sezonem zabrakło także Emila Drozdowicza. To wszystko wpłynęło na to, że formacja ofensywna musiała funkcjonować zupełnie inaczej. - Drozdowicz - Taore - Piątkowski - jak bym miał tą trójkę, tak sobie gdybam, to na pewno dziś byśmy byli rewelacją rozgrywek - stwierdził nawet Topolski. Wydaje się, że wiosna może być lepsza w wykonaniu zawodników GKP, bo...
Topolski zostaje, Drozdowicz wraca?
To, co jeszcze niedawno wydawało się mało realne jednak się stało. Adam Topolski pozostanie szkoleniowcem drużyny z Gorzowa Wielkopolskiego. - Moje odejście było bardzo bliskie, ale na obecną chwilę porozumieliśmy się z prezesem i działaczami, także nadal jestem trenerem GKP - wyjaśnił trener.
Dodatkowo do klubu może wrócić Emil Drozdowicz, który ponoć chce grać w tym zespole i - jak twierdzi Topolski - jest bardzo bliski powrotu do drużyny. Ten zawodnik w poprzednim sezonie zdobył 14 goli dla gorzowian. Wydaje się więc, że problem w formacji ofensywnej może się rozwiązać. Do klubu może zostać sprowadzony jeszcze pomocnik.
Brak Traore to na pewno spore osłabienie, ale gra całe drużyny nie może się opierać na jednym zawodniku. Piłkarze GKP muszą w zimie spokojnie popracować, a wiosna może być już dużo lepsza niż jesień, bo w tym zespole drzemią spore możliwości, co pokazała końcówka poprzedniego sezonu i początek aktualnego.