Z piekła do nieba. Odrodzenie Ukrainy

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Lars Baron / Na zdjęciu: Roman Jaremczuk został bohaterem reprezentacji Ukrainy
Getty Images / Lars Baron / Na zdjęciu: Roman Jaremczuk został bohaterem reprezentacji Ukrainy
zdjęcie autora artykułu

Ukraina przegrywała ze Słowacją, na początku meczu prezentowała się fatalnie, ale po bardzo dobrej drugiej połowie drużyna Serhija Rebrowa wygrała 2:1 i pozostaje w grze o awans z grupy.

Przegrywasz pierwszy mecz z Belgią 0:3, w drugim grasz beznadziejnie przez 20-25 minut, wyglądasz na rozbitego psychicznie. Naprawdę niewiele wskazywało na to, że Ukraina będzie w stanie z tego wyjść.

Ale mniej więcej od 30. minuty Ukraińcy zaczęli się budzić. Powoli łapali rytm, początkowo nic z tego nie wychodziło, ale na początku drugiej połowy był ten jeden kontratak, który zmienił wszystko o 180 stopni. Ołeksandr Zinczenko zagrał na 11. metr i Mykoła Szaparenko zdobył niezwykle ważną bramkę na 1:1.

Od tego momentu na boisku był praktycznie tylko jeden zespół. Ukraina atakowała, Słowacja coraz głębiej się broniła. I w końcu w 80. minucie ekipa Serhija Rebrowa zadała decydujący cios. Tym razem Szaparenko wcielił się w rolę asystenta, popisał się kapitalnym podaniem do rezerwowego Romana Jaremczuka, a ten pokonał Martina Dubravkę. Próbował jeszcze interweniować na linii bramkowej Milan Skriniar, lecz nie dał rady.

Sytuacja w grupie E robi się niezwykle ciekawa. Słowacy przed paroma dniami sensacyjnie pokonali Belgię, teraz przegrali z Ukrainą. Jeśli Belgowie pokonają Rumunię, to wszystkie cztery zespoły będą mieć po trzy punkty. Dzieje się.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Burza w godzinie rozpoczęcia meczu Polaków. Co z murawą?

Takiego wyniku raczej nikt by nie przewidział, patrząc na pierwsze 45 minut. To Słowacja była zespołem lepszym, prowadziła po golu Ivana Schranza, który wykorzystał precyzyjne dośrodkowanie Lukasa Haraslina. Były piłkarz Lechii Gdańsk sam też mógł zdobyć bramkę, ale jego płaski strzał z 20 metrów z trudem obronił Trubin.

Przez 20-25 minut oglądaliśmy całkowitą dominację słowackiego zespołu. Ukraińcy mieli olbrzymie problemy, żeby w ogóle wydostać się z własnej połowy. W drugiej części pierwszej połowy zaczęli się budzić. Był strzał w słupek Ołeksandra Tymczyka, dwa czy trzy rajdy Mychajło Mudryka, choć tu akurat więcej było chaosu niż przemyślanych rozwiązań.

Natomiast patrząc już wyłącznie na drugą połowę, to wygrana Ukraińców jest zasłużona. Solidnie popracowali po przerwie, zdominowali przeciwnika. Słowacy dopiero w samej końcówce próbowali coś zrobić w ofensywie, rzucili się do ataku, ale nie byli w stanie zrobić nic konkretnego. Dość powiedzieć, że Dubravka nawet się nie spocił.

Słowacja - Ukraina 1:2 (1:0) 1:0 Ivan Schranz 17' 1:1 Mykoła Szaparenko 54' 1:2 Roman Jaremczuk 80'

Składy:

Słowacja: Martin Dubravka - Peter Pekarik, Denis Vavro, Milan Skriniar, David Hancko (67' Adam Obert) - Juraj Kucka, Stanislav Lobotka, Ondrej Duda (60' Laszlo Benes) - Ivan Schranz (86' Leo Sauer), Robert Bozenik (60' David Strelec), Lukas Haraslin (67' Tomas Suslov).

Ukraina: Anatolij Trubin - Ołeksandr Tymczyk, Ilja Zabarnyj, Mykoła Matwijenko, Ołeksandr Zinczenko - Mykoła Szaparenko (90+2' Maksym Tałowierow), Heorhij Sudakow, Wołodymyr Brażko (85' Rusłan Malinowski) - Andrij Jarmołenko (67' Ołeksandr Zubkow), Artem Dowbyk (67' Roman Jaremczuk), Mychajło Mudryk (85' Serhij Sydorczuk).

Żółta kartka: Jaremczuk (Ukraina).

Sędzia: Michael Oliver (Anglia).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty