Chodzi konkretnie o sytuację z 80. minuty, kiedy Kevin De Bruyne wygrał indywidualny pojedynek, posłał piłkę obok interweniującego Floriania Nity, a następnie, będąc mocno rozpędzonym, zahaczył nogą o bramkarza i potraktował go korkami wprost w kość piszczelową. Bramkarz Rumunów przez chwilę zwijał się z bólu, zanim zdołał wrócić do gry.
Sędziujący to spotkanie na VAR Tomasz Kwiatkowski i Bartosz Frankowski zapewne dobrze widzieli tę sytuację, ale nie zgłosili jej Marciniakowi. Do weryfikacji jednak nie doszło, a De Bruyne nie zobaczył nawet żółtej kartki. Do podobnego zdarzenia doszło w spotkaniu Rumunia - Ukraina. I wówczas też obyło się bez kartki - ani żółtej, ani czerwonej.
Były sędzia Rafał Rostkowski odniósł się do tej sytuacji w serwisie sport.tvp.pl. Przypomniał, że w poprzednim sezonie PKO BP Ekstraklasy i 1. Ligi zdarzało się, gdy rozpędzony zawodnik trafiał rywala korkami w niebezpieczny sposób - za co oglądał nawet czerwoną kartkę.
Zobacz opisywaną sytuację z meczu Euro 2024:
"Skrajnie różne interpretacje takich zdarzeń w Polsce są niekorzystne dla grających w naszym kraju piłkarzy. Wniosek z tego, że Kolegium Sędziów PZPN będzie musiało rozważyć zmianę interpretacji i dostosowanie jej do standardów obowiązujących w UEFA" - napisał Rostkowski.
Na przestrzeni pełnych 90 minut trudno mieć jednak jakiekolwiek zastrzeżenia do Marciniaka i jego współpracowników. Polak bardzo dobrze poradził sobie w tym spotkaniu i już może oczekiwać na kolejne spotkania Euro 2024, które zostaną mu przydzielone.
"Szymon Marciniak w meczu Belgia – Rumunia wypadł bardzo dobrze. Potwierdził, że jest w formie, więc można się spodziewać, że w najbliższych dniach zostanie wyznaczony na kolejny mecz" - podkreślił Rostkowski.
Czytaj także: Sensacja na sensacji. Podał swój skład Polaków na mecz z Francją
ZOBACZ WIDEO: Polscy kibice rozczarowani po meczu z Austrią. Oberwało się Probierzowi i Lewandowskiemu