0,5 mln euro - tyle był wart gol Roberta Lewandowskiego z rzutu karnego, który uratował nasz zespół przed porażką (za każde zwycięstwo w zasadniczej części rywalizacji UEFA płaciła 1 mln).
To pierwszy i jednocześnie ostatni bonus Biało-Czerwonych w Niemczech, bowiem po starciu z Trójkolorowymi nasi kadrowicze kończą udział w imprezie.
Koło nosa zatem przejdą nam pieniądze, które leżą na boisku w fazie pucharowej. Awans do 1/8 finału jest wart 1,5 mln w unijnej walucie, wejście do ćwierćfinału - 2,5 mln, udział w półfinale - 4 mln, zaś sięgnięcie po główne trofeum - następne 8 mln (przegrany w ostatecznej rozgrywce zainkasuje 5 mln).
Wcześniej Polacy zarobili 9,25 mln euro. Taką kwotę otrzymał każdy z uczestników mistrzostw Europy za sam przyjazd do Niemiec.
To niemal 40 mln zł, z których 25 proc. trafi na konta zespołu. Ta część rozdysponowana będzie między poszczególnych piłkarzy według obowiązującego w reprezentacji modelu, czyli na podstawie rozegranych minut. Im więcej dany zawodnik występował, tym większy kawałek tortu otrzymał.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Ma 39 lat na karku, a wciąż zachwyca. Jego słowa odbiły się szerokim echem