Co dalej z Lewandowskim? "Spójrzmy prawdzie w oczy" (OPINIA)

Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Na pytanie o to, czy Robert Lewandowski powinien nadal grać w reprezentacji Polski, odpowiadam jak Franz Maurer: bezapelacyjnie, do samego końca, jego lub jej. Polskiej piłki nie stać na to, by zrezygnować z "Lewego".

Na początku rozdzielmy dwie kwestie. Wyraźny regres skuteczności i formy Roberta Lewandowskiego w Barcelonie, o którym pisałem wielokrotnie w ostatnich miesiącach, jest niezaprzeczalny. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, gdy rozmawiamy o "Lewym" jako reprezentancie Polski.

Podobnie bez znaczenia w tym kontekście jest też kryzys wizerunkowy kapitana Biało-Czerwonych. Bez względu na jego odbiór, wciąż mówimy przecież o - by pozostać tu i teraz, a nie cofać się do czasów Bayernu Monachium - najlepszym strzelcu mistrza i wicemistrza Hiszpanii. Który Polak cieszył się takim statusem w ligach TOP5?

Apokalipsa

Nie, to nie są problemy z pamięcią. Tylko Lewandowski wypracował sobie taką pozycję w świecie futbolu. Dlatego, kiedy mówimy, że jest dziś o jeden, dwa stopnie niżej niż dwa-trzy lata temu, to wciąż jest na poziomie nieosiągalnym dla innych polskich napastników. Także tych mu współczesnych, którzy teoretycznie mieliby przejąć po nim schedę.

Każdy mecz bez niego jest projekcją tego, co może stać się z reprezentacją Polski po "erze Roberta Lewandowskiego". Spójrzmy prawdzie w oczy: wizją apokaliptyczną. W ostatnich 10 latach rozegraliśmy bez niego dziewięć spotkań o stawkę. Bilans tych meczów to dwa zwycięstwa, trzy remisy i cztery porażki. Ale sucha statystyka nie oddaje pełni dramatu.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro" Największy wygrany reprezentacji Polski? "To na pewno wielka przyszłość naszej kadry"

Pokonaliśmy tylko grającą w rezerwowym składzie Bośnię i Hercegowinę (2:1) w Lidze Narodów 2020/21 i amatorów z Wysp Owczych (2:0) w el. Euro 2024. Gdy go zabrakło, runęła też twierdza reprezentacji Polski na Stadionie Narodowym. Więcej TUTAJ. Bez "Lewego" (chociaż z nim także...) nie potrafiliśmy też ograć w Warszawie Mołdawii (1:1).

Mecze Polski o stawkę bez Roberta Lewandowskiego od 2014 roku:

DataRywalWynikRozgrywkiPrzyczyna absencjiGole dla Polski
20.11.2018 Portugalia 1:1 Liga Narodów uraz Milik
04.09.2020 Holandia 0:1 Liga Narodów decyzja trenera -
07.09.2020 Bośnia i Hercegowina 2:1 Liga Narodów decyzja trenera Glik, Grosicki
31.03.2021 Anglia 1:2 el. MŚ 2022 uraz Moder
15.11.2021 Węgry 1:2 el. MŚ 2022 decyzja trenera Świderski
11.06.2022 Holandia 2:2 Liga Narodów decyzja trenera Cash, Zieliński
12.10.2023 Wyspy Owcze 2:0 el. Euro 2024 uraz Szymański, Buksa
15.10.2023 Mołdawia 1:1 el. Euro 2024 uraz Świderski
16.06.2024 Holandia 1:2 Euro 2024 uraz Buksa

"Lewy" może kogoś rozczarowywać, bo przez lata podnosił poprzeczkę oczekiwań coraz wyżej i wyżej i ona już została na tym poziomie. Ale gdyby przyłożyć taką samą miarę do niego i do innych napastników, ta ocena byłaby inna. Mecz z Francją również był dowodem na to, że Polska z "Lewym", a Polska bez "Lewego" to dwie różne Polski.

W porządku, bywał w Dortmundzie nieporadny, ale też samą swoją obecnością wiążę rywali i tworzy miejsce dla kolegów. Może to banalne spostrzeżenie, ale futbol to prosta gra. I, co najważniejsze, nie drgnęła mu noga, gdy musiał powtarzać rzut karny po tym, jak Magnan złamał przepisy przy pierwszej próbie.

Źródełko wyschło

Wojciechowi Szczęsnemu, co sam przyznał, łatwo podjąć decyzję o rezygnacji z gry w reprezentacji. Kolejka do przejęcia po nim bluzy z numerem "1" jest - biorąc pod uwagę ubóstwo na innych pozycjach - nieprzyzwoicie długa. Szczęsny wie, że zostawi reprezentację w dobrych rękach. W bramce od dekad mamy sztafetę pokoleń, tymczasem następców Lewandowskiego nie widać.

Poza 30-letnim Arkadiuszem Milikiem, 29-letnim Krzysztofem Piątkiem, 28-letnim Adamem Buksą i 27-letnim Karolem Świderskim, których wartość jest największa wtedy, gdy grają u boku "Lewego", Michał Probierz nie ma do dyspozycji ani jednego napastnika, który mógłby chociaż aspirować do gry w kadrze.

To nie jest tak, że selekcjoner wyczaruje kogoś jak Kacpra Urbańskiego. Nie. Smutna prawda jest taka, że najskuteczniejszym Polakiem w PKO Ekstraklasie był w ubiegłym sezonie... 36-letni Kamil Grosicki. A jej królem strzelców po raz siódmy z rzędu został obcokrajowiec. Cudzoziemcy włożyli też korony w I i II lidze.

Z młodszego pokolenia nie ma kto eksplodować jak Urbański. W kadrze U-21, która powinna być zapleczem pierwszej reprezentacji, w ataku grają Filip Szymczak i Szymon Włodarczyk. Pierwszy w ubiegłym sezonie strzelił cztery gole dla Lecha Poznań. Drugi - dziewięć dla Sturmu Graz, ale ostatniego w listopadzie ubiegłego roku.

Trzeba mieć nieczyste intencje, by w takich okolicznościach wypychać Lewandowskiego z reprezentacji albo namawiać selekcjonera do rezygnacji z niego. Jak z kadrą, "po cichu" pożegnał się Zbigniew Boniek, to 16 lat czekaliśmy na awans do mistrzostw świata bądź Europy. Nie życzę nikomu powtórki z tego piekła, jakim były dla kibica reprezentacji Polski lata 90 ubiegłego wieku.

Żeby im tak wyszło, jak jemu nie wyszło

Trzeba też mieć dużo złej woli, by winić Lewandowskiego za klęskę na Euro 2024. Albo łapać za słówka i interpretować jego wypowiedzi jak Badacze Pisma Świętego. Na starcie zgrupowania przed Euro 2024 "Lewy" powiedział, że nie czuje niedosytu, gdy patrzy na swój turniejowy dorobek i fakt, że nie doczekał się medalu.

- Zawsze można marzyć, ale trzeba pozostać realistą. Nigdy nie miałem poczucia, że mamy reprezentację na medal. A że jestem szósty raz na wielkim turnieju, to jest to sukces, bo kiedyś wcale nie był to standard reprezentacji - stwierdził i odpowiedział mu chór krytyków.

Tymczasem miał rację - to, co przeżyliśmy w jego erze, nie zdarzyło się Polsce nigdy wcześniej. A mogliśmy tego doświadczyć głównie dzięki jego bramkom. Euro 2024 to piąty z rzędu turniej rangi mistrzowskiej, na którym jesteśmy po Euro 2016 i 2020 (2021) oraz MŚ 2018 i 2022. Piąty w osiem lat.

Gdyby nie jego 47 goli w kwalifikacjach do tych imprez, pewnie oglądalibyśmy turnieje w telewizji. Ja wiem, że za zasługi to daje się medal i order, a nie miejsce w reprezentacji. Ale jeśli tak stawiamy sprawę, to miejsca w reprezentacji nie daje się też nikomu "na zachętę".

Przede wszystkim jednak Lewandowski nadal daje piłkarską jakość, jakiej pozostali polscy napastnicy nie gwarantują. Chciałbym, żeby Milikowi, Piątkowi, Buksie czy Świderskiemu tak wyszło, jak w ostatnich miesiącach nie wychodzi Lewandowskiemu. Wtedy byłbym spokojny o zmianę pokoleniową w reprezentacji Polski.

Lider

A Lewandowski wnosi do reprezentacji nie tylko gole. Zmienił się jako lider. Kiedyś był nim, ponieważ wskazał go Adam Nawałka i strzelał gola za golem. Nie wszyscy reprezentanci uznawali jego przywództwo, co było dla niego wielką zadrą. Teraz, gdy nie musi już rywalizować o miano samca alfa, stał się naturalnym liderem, z którego doświadczenia wszyscy czerpią.

Wystarczy powołać się na świadectwa kadrowiczów, którzy przy każdej okazji sypią przykładami na to, jak Lewandowski pomógł im radami, wskazówkami, jak stał się częścią grupy. To wpływ na reprezentację, którego nie sposób obiektywnie podważyć. Dobrowolna rezygnacja z tego to samobój.

Nie jest też tak (i nigdy nie było), że nie pozwala wyjść innym zawodnikom ze swojego cienia. Wręcz przeciwnie, głośno i gorąco ich do tego zachęca. Jego ego, choć duże, nie wpływa źle na grupę. Reprezentacja to zresztą zbiór piłkarzy przekonanych o tym, że każdy z nich jest najlepszy. Pod tym względem "Lewy" się nie wyróżnia, a miałby pewnie największe powody, by tak sądzić.

Robert Lewandowski to 152-krotny reprezentant Polski
Robert Lewandowski to 152-krotny reprezentant Polski

A po tym jak Michał Probierz przewietrzył szatnię i smród "afery premiowej" przestał piec w nozdrza, trudno znaleźć argumenty przeciw temu, by "Lewy" nadal był w tej reprezentacji. On też korzysta na obcowaniu z młodszymi o dekadę kolegami. Sam przyznaje, że odmłodniał. A dzięki Probierzowi postanowił przedłużyć reprezentacyjną karierę. I niech ona trwa jak najdłużej. Polskiego futbolu zwyczajnie nie stać na rezygnację z Lewandowskiego.

Jego kontrakt z Barceloną obowiązuje do końca sezonu 2025/26, a to oznacza, że Polak ma zamiar grać na najwyższym poziomie do rozegrania kolejnego mundialu. Nie ma więc takiego ryzyka jak w przypadku Szczęsnego, który sam przyznaje, że w 2026 nie będzie już grał zawodowo w piłkę i nie chce stawiać selekcjonera w niezręcznej sytuacji tuż przed turniejem.

A nawet jeśli Lewandowski nie wypełni kontraktu z Barcą i uda się na "wcześniejszą emeryturę" do Arabii Saudyjskiej albo Major League Soccer, nie powinniśmy się martwić o to, że to wpłynie na jego dyspozycję. Po pierwsze, to sportowiec z silną wewnętrzną motywacją. Po drugie, przykłady N'Golo Kante czy Cristiano Ronaldo pokazują, że gra w Arabii Saudyjskiej nie przeszkadza doświadczonym piłkarzom w przygotowaniu się do ważnego turnieju.

Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty