Peszko chciał dobić piłkę, która zmierzała do bramki Zagłębia. Szybszy był jednak obrońca Miedziowych. Jednak reprezentant Polski nie odpuścił - ostro zaatakował defensora rywali. - Nie ma co już grzebać trupa. Dostał czerwoną kartkę - trudno się mówi. Nie ma co wracać do tego. W ferworze walki rzeczywiście Sławek się zagrzał - ocenił po spotkaniu Jacek Zieliński, trener Lecha Poznań.
- Podejrzewam, że gdyby poszedł na wariackich papierach głową, to nie byłoby faulu, ale pośredni dla nas. Zagotował się, miał żółtą kartkę na koncie i tak jest, że Sławek czasami działa instynktownie. Czasami ta głowa ulatuje gdzieś w bok - dodał szkoleniowiec Lecha.
Jednak z gry Peszki był zadowolony. Wszak to on strzelił zwycięską bramkę, która zapewniła Lechowi zwycięstwo nad Dialog Arena. Miał nieco pretensji do reprezentanta Polski, że źle zachował się w kilku innych sytuacjach. - Umiejętności czysto piłkarskie ma jak bardzo dobry zawodnik. Czasami za bardzo chce - tak jak dzisiaj w pierwszej połowie. Miał parę akcji, które mogły się zakończyć strzałami, a nie dośrodkowaniami. Ale strzelił zwycięską bramkę. Porozmawiamy natomiast z nim na temat żółtej kartki - zakończył Zieliński.
Sam Peszko wiedział, że źle się zachował w feralnej dla niego 86. minucie. Na boisku nie protestował, a i po meczu przeprosił za swój ostry wślizg.
Po tym ciosie Kung-Fu Peszko wyleciał z boiska / Fot. Łukasz Haznar