Najwięksi operatorzy światowi interesują się stadionem - II część rozmowy z Michałem Kruszyńskim, rzecznikiem BIEG 2012

Stadion w Gdańsku-Letnicy rośnie w oczach. O budowie największego obiektu sportowego w północnej Polsce, w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada Michał Kruszyński. Przedstawiamy drugą część rozmowy z rzecznikiem BIEG 2012.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Gałęzewski: W ostatnich dniach pojawiła się informacja o konkursie na sprzedaż nazwy stadionu...

Michał Kruszyński: Planowaliśmy to od dawna. Ogłosiliśmy konkurs we wtorek. Do 2 grudnia zainteresowane firmy mają czas na składanie swoich ofert. Dlaczego jest to konkurs? Dlatego, bo jest on na zasadzie kto da więcej. Oceniając zgłoszenia kandydatów na sponsora tytularnego stadionu, będziemy zwracać uwagę na obrót firmy. Patrzymy też na to, jak wybrana firma chciałaby stadion nazwać. Musimy unikać wulgaryzmów, skojarzeń pornograficznych i tego typu rzeczy, które mogłyby budzić kontrowersje. Budujemy piękny obiekt, który ma się pięknie nazywać.

Nie lepiej było poczekać na to, aż pojawi się operator?

- Nie. Nasze założenia są takie, aby stadion miał swoją nazwę od stycznia przyszłego roku. W związku z tym czujemy się na tyle kompetentni, żeby przeprowadzić przetarg opierając się na doświadczeniu rynków zachodnich.

Ilu zgłoszeń do konkursu się spodziewacie?

- Tego nie wiemy. Są to sygnały, które możemy potraktować bardziej lub mniej poważnie. Mamy nadzieję, że zgłosi się wiele firm zarówno z kapitałem polskim, jak i zagranicznym. Nie możemy nawet ciągnąć losów, kto może wygrać. Kandydaci zdają sobie sprawę z potężnej siły marketingowej, jaką jest tego typu sponsoring. Doskonałym przykładem jest monachijska Allianz Arena. Rozpoznawalność marki Allianz po nadaniu nazwy stadionowi wzrosła w Niemczech i w Austrii o 70 procent!

Na jakie kwoty liczycie?

- Nie odpowiem na to pytanie, bo bym podpowiadał uczestnikom konkursu ile mają zaproponować. W Polsce tego rynku - licząc pojedyncze hale - po prostu nie ma i trzeba powiedzieć sobie szczerze. Często są to posunięcia finansowe w ramach jednej grupy kapitałowej i nie można mówić o kampanii na rzecz sprzedaży nazwy. Jeśli chodzi o stadiony piłkarskie, to nie ma tego typu obiektów. Nie budujemy jednak tylko stadionu piłkarskiego, a nowoczesny obiekt wielofunkcyjny. W środku znajduje się boisko piłkarskie, ale poza tym mamy 36.600 metrów kwadratowych powierzchni handlowo-usługowej. To małe centrum handlowe. Chcemy, aby obiekt funkcjonował siedem dni w tygodniu, włączając w to restauracje, fan pub, sklep dla fanów. Do tego mamy sale konferencyjne, biurowe, loże VIP mogące służyć najemcom. Tego typu obiektu w Polsce nie ma i powstają pierwsze z nich - Warszawa, Wrocław i Gdańsk. Gdański stadion, to najpiękniejszy obiekt sportowy budowany w Polsce według rankingów internautów, podobający się wielu z Europy Zachodniej, czy Wschodniej. Liczymy, że będzie on przyciągał nie tylko architekturą, ale też atmosferą, czy 1715-metrowym torem wrotkarskim, co jest też dosyć unikatowe. Być może powstanie fitness club z salami do treningów sztuk walki? Jesteśmy bardzo blisko tego, żeby niektóre sprawy zamykać. Jeśli chodzi o sprzedaż lóż, czy powierzchni komercyjnych, czekamy na operatora, aby pomógł nam swoim doświadczeniem w rozmowie na temat cen wynajmu. Nie chcemy zamykać pewnych rzeczy, aby nie wiązać operatorowi rąk.

Kto będzie pobierał pieniądze z tytułu sprzedaży praw do nazwy?

- Oczywiście będzie to właściciel stadionu. Dlatego w tej chwili przeprowadzamy kampanię. Stadion ma pewne utrzymanie roczne i nie ma co tu kryć. Jest to pewna kwota pieniędzy, stąd ze sprzedaży nazwy pieniądze idą do kasy miejskiej. Dzierżawy, wynajem obiektu również do kasy miejskiej. Wynagrodzeniem operatora będzie pewna kwota określona w umowie, jak również procentowa, jeśli uda się uzyskać pewne górki. Za wzorową pracę należy nagradzać.

Jeśli chodzi o operatora to wiadomo, że do konkursu zgłosi się spółka Lechia Operator. Jak wygląda sprawa innych chętnych?

- Najwięksi operatorzy światowi interesują się stadionem w Gdańsku. Trzeba sobie to powiedzieć szczerze. Lechii życzymy wszystkiego dobrego i bardzo się cieszymy, że gdański podmiot związany z klubem, który będzie rozgrywał mecze na tym stadionie, również jest zainteresowany. Czekamy na rezultat przetargu na operatora hali widowiskowo-sportowej na granicy Gdańska i Sopotu, i wiele nam on podpowie, kogo możemy się spodziewać w przetargu. Nie da się ukryć, prawdopodobnie operator hali będzie zainteresowany operowaniem na gdańskim stadionie. Jak to będzie w praktyce? Zobaczymy. Przetarg na halę gdańsko-sopocką już się rozpoczął. Ciekawe, jak to się potoczy. Z pewnością operator stadionu pozwoli osiągać nam ciekawe warunki finansowe, ale też przyciągnie wydarzenia kulturalne i sportowe, które będą czymś bardzo ciekawym.

Czy liczycie na to, że jeżeli będzie to ogromny, międzynarodowy operator, to poza inwestycjami na stadionie, będzie przeprowadzał on także inne inwestycje w mieście i wtłoczy się w całe środowisko?

- Kiedy pojawia się inwestor w nowych warunkach, to się rozgląda. Na pewno mu w tym podpowiemy, jeżeli zaistnieje taka potrzeba. Metropolia Gdańska, to potężna aglomeracja z ogromnym potencjałem, zamieszkana przez niezwykle aktywnych ludzi. Czasami są bariery, różnice zdań, ale ludzie z Gdańska potrafią iść na kompromisy. To z kolei rodzi podstawy do robienia dobrych biznesów, na których pomysły jest mnóstwo.

Co będzie liczyło się w przetargu poza ilością zaoferowanych pieniędzy przez operatora?

- Doświadczenie w operowaniu obiektami tych gabarytów i większymi, obecność przy znaczących imprezach. Nie chcielibyśmy, aby operatorem został ktoś, kto będzie się na tym obiekcie uczył. Ten obiekt zasługuje na operatora z dużym doświadczeniem, od kogo my musimy nauczyć się dużo.

Jeśli chodzi o stadion bez dodatkowych powierzchni usługowych, to wiadomo, że grać będzie tam Lechia, a także od czasu do czasu Reprezentacja Polski. Na co jeszcze będzie wykorzystywana powierzchnia z trybunami?

- Lechia faktycznie jest naturalnym kandydatem do gry na tym stadionie. To świetna drużyna, zasługująca na świetny obiekt i bardzo dobrze się składa, że na nim zagra. Na tym obiekcie można organizować również inne zawody sportowe, od sportów hippicznych, poprzez różne sporty motorowe. Rozmawiamy w tej chwili z przedstawicielami żużla. Będziemy chcieli organizować tutaj zawody cyklu Grand Prix, czy też Mistrzostwa Polski. Do tego dochodzą koncerty, walki bokserskie. Pomysłów jest mnóstwo. Mówiąc co można zorganizować na gdańskim stadionie powtarzamy, że ograniczeniami nie są ani wyobraźnia, ani technologia. To pierwsze jest nieograniczone, a to drugie daje takie możliwości, że nie ma się co powstrzymywać. Ograniczeniami pozostają warunki ekonomiczne i przepisy bezpieczeństwa. Jeżeli wszystko będzie spełnione, a pomysłów jest mnóstwo, to zapewniam że w Gdańsku będziemy przeżywali mnóstwo widowisk.

Jak długo na tego typu stadionie trwałoby ułożenie toru żużlowego?

- 3-4 dni. Nie jest to wielkie przedsięwzięcie. Oglądamy się na zachód. Warto dodać, że murawa stadionu częściej będzie wykorzystywana w weekendy, niż w środku tygodnia. Wtedy będą wykorzystywane przede wszystkim takie miejsca stadionu, jak całoroczny obiekt pod trybuną zachodnią, powierzchnie handlowo-usługowe w części wschodniej, fan pub, restauracja, promenada. Na murawie mogą się w tym czasie toczyć przygotowania do zrobienia miejsca pod scenę, czy tor żużlowy.

Trzeba rozgraniczyć wejścia dla gospodarzy i gości. Jak będzie wyglądał dojazd kibiców gości na stadion? Jak wiadomo, pociąg pod stadion dojeżdżać nie będzie...

- Wszystkich kibiców drużyn przyjezdnych chciałbym serdecznie pozdrowić i zapewnić, że nie będą musieli przedzierać się pieszo przez zasieki (śmiech, dop.red.). Gdański stadion, jak większość stadionów tego typu, ma cztery tunele wjazdowe na murawę stadionu. Są one przede wszystkim przeznaczone na dostarczanie sprzętu, ale też na wentylację trawy. Sprawne oko wypatrzy też piąty tunel. Jest to luksusowe wejście dla kibiców drużyny przyjezdnej. Autokar wjeżdża bezpośrednio w ten tunel, kibice mogą wysiąść i przejść korytarzami na trybunę. Nie budujemy obiektu, który będzie miał zasieki, ogrodzenia, czy klatki. Tu tego nie będzie. Budujemy nowoczesny obiekt, w których ostatnie krzesełka kończą się niemal przy liniach bocznych. Na meczach podwyższonego ryzyka, typu derby, trzeba będzie pomyśleć o ścianach z pleksy.

Pojawiły się informacje, że jest szansa na miejsca stojące. Jak przedstawia się ta sprawa?

- Jesteśmy zawsze nie tyle, że elastyczni, ale krok do przodu, jeśli chodzi o polskie ustawodawstwo i prawo. Na początek wszystkie będą zajęte przez krzesełka, ale jak się zmieni prawo, to zlikwidujemy je w niektórych miejscach i będziemy mieć dużo miejsc stojących. Dzięki temu zwiększy się objętość stadionu do blisko 50 tysięcy.

Źródło artykułu: