To nie miało prawa się tak skończyć. Anglia w ćwierćfinale Euro!

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Na zdjęciu: Jude Belingham
PAP / Na zdjęciu: Jude Belingham
zdjęcie autora artykułu

Anglicy zaproponowali na Euro najbrzydszą i najnudniejszą piłkę spośród wszystkich reprezentacji, ale to już historia. Od przewrotki Jude'a Bellinghama narodziła się nowa drużyna. W dogrywce pokonali Słowację 2:1 i zagrają w ćwierćfinale Euro.

Z Gelsenkirchen Mateusz Skwierawski

Przez półtorej godziny Anglicy nie okazywali znaku życia. Wymieniali krótkie podania, a później seryjnie dośrodkowywali. Męczyli nawet swoich kibiców, którzy buczeli i gwizdali na nich po stracie gola. Trudno się dziwić. Słowacy prowadzili 1:0, a drużyna Garetha Southgate'a prezentowała się tak, że nawet brytyjska pogoda może wydawać się piękna. Ale nagle wszystko zmienił jeden piłkarz. Jude Bellingham przypomniał, dlaczego już w wieku 21 lat stał się gwiazdą światowej piłki. Tylko przewrotka gracza Realu Madryt w doliczonym czasie gry mogła wymazać z pamięci dotychczasowe męczarnie Anglików na turnieju w Niemczech. I tak się stało!

Angielscy fani buczeli. Nie byli w stanie znieść podobnych obrazków w kolejnym meczu. Kibice z Wysp mogli zakładać, że zachowawcza i mało efektowna gra ich drużyny to plan na przejście fazy grupowej bez szwanku. Tak było. Anglia nie poniosła żadnej porażki i z pięcioma punktami zajęła pierwsze miejsce. Ale minimalizm mógł ich zgubić w meczu 1/8 finału.

Słowacy byli szybsi, bardziej konkretni w ataku, ale grali mądrze, nie na "hurra" do przodu. W pierwszych minutach wyróżniał się zwłaszcza Lukas Harasiln, były gracz Lechii Gdańsk. Brał "na plecy" dwóch rywali, potrafił założyć siatkę. Dobrze współpracował z Ondrejem Dudą i kilka razy uciekł Anglikom na lewej stronie boiska.

Zespół Francesco Calzony nie czuli respektu przed wielkimi nazwiskami w białych strojach. Potwierdził to gol Ivana Schranza. Po kolejnej składnej akcji, David Strelec zagrał prostopadle w pole karne, a Schranz strzelił zewnętrzną częścią stopy z kilku metrów i pokonał Jordana Pickforda.

Od tego momentu brytyjscy fani dawali upust swoimi emocjom. Drużyna Southgate'a pokazała przebłysk dopiero przed końcem pierwszej połowy. Bukayo Saka złamał schemat, już nie szukał kolejnego zagrania. Podprowadził piłkę, strzelił zza pola karnego i choć był rykoszet i skończyło się rzutem rożnym, otrzymał brawa za to, że spróbował.

Słowacy po bramce nie atakowali już tak odważnie, a w grze angielskiej drużyny coś drgnęło. Zaraz po przerwie Harry Kane, który przez 45 minut dotknął piłkę dziewięć razy, przeniósł grę na drugą stronę boiska do Kierana Trippiera, który za chwilę podał do Phila Fodena. Pomocnik Manchesteru City wyrównał trafiając do pustej bramki, ale żaden z jego kolegów się nie cieszył.

Angielscy zawodnicy machali do Fodena, by spieszył się na środek boiska dając do zrozumienia, że robota dopiero się zaczęła, a na radość przyjdzie czas po wygranej. I nagle ich bojowe zamiary przerwał sędzia. Arbiter otrzymał informację o spalonym i nie uznał gola.

Anglicy z każdą minutą osiągali coraz większą przewagę, ale Słowacy kontrolowali sytuację, dobrze odpierali ich ataki. A po koszmarnym błędzie w rozegraniu Wyspiarzy, bliski drugiego gola był David Strelec.

Słowak wykorzystał zawahanie rywali i uderzył z połowy boiska. Pickford był daleko od bramki, gonił piłkę, jednak nie miał szans zdążyć. Do końca nie wiadomo było, czy próba Streleca skończy się spektakularnym trafieniem. Za chwilę Anglicy odetchnęli, strzał okazał się minimalnie niecelny.

Drużyna Southgate'a do końca meczu posyłała kolejne dośrodkowania w pole karne Słowaków, ale defensywą świetnie zarządzał Milan Skriniar. Świetną okazję do wyrównania miał Declan Rice. Mając trochę miejsca przed polem karnym od razu uderzył. Piłka leciała szybko, z dużą mocą, ale zatrzymała się na słupku.

Mecz zbliżał się do końca, upływała ostatnia z doliczonych sześciu minut. Po tym, co do tej pory prezentowali Anglicy, wyrównanie nie miało prawa nadejść. Ale Wyspiarze byli cierpliwi. Piłka znowu została dośrodkowana w pole karne, tak jak kilkanaście razy wcześniej, jednak tym razem Jude Bellingham pokazał klasę światową.

Wybił się w powietrze i strzałem przewrotką pokonał Martina Dubravkę! Aż półtorej godziny Anglicy czekali, by w końcu wstrzelić się w bramkę rywali, a Bellingham zrobił to jak mistrz.

Po tej sytuacji w Anglików wstąpiło nowe życie. Gdy zaczęła się dogrywka, drużyna Southgate'a od razu objęła prowadzenie. Pierwszą bramkę w turnieju zdobył Kane, trafił z bliska głową i dał swojej reprezentacji awans do ćwierćfinału. Jeszcze kilka minut wcześniej wydawało się to niemożliwe.

Anglicy zaproponowali na Euro najprawdopodobniej najbrzydszą i najnudniejszą piłkę spośród wszystkich reprezentacji, ale to już historia. Od przewrotki Bellingham narodziła się nowa drużyna. Anglia zagra w ćwierćfinale mistrzostw ze Szwajcarią.

Anglia - Słowacja 2:1 (0:1, 1:1) 0:1 - Ivan Schranz 25 1:1 - Jude Bellingham 90+5 2:1 - Harry Kane 91'

Anglia: Jordan Pickford - John Stones, Kieran Trippier (66. Cole Palmer), Kyle Walker, Marc Guehi - Declan Rice, Kobbie Mainoo (84. Eberechi Eze), Bukayo Saka, Phil Foden (90+4 Ivan Toney), Jude Bellingham (106. Conor Gallagher) - Harry Kane (106. Ezri Konsa).

Słowacja: Martin Dubravka - David Hancko, Denis Vavro, Milan Skriniar, Peter Pekarik (109. Lubomir Tupta) - Juraj Kucka (81. Laszlo Benes), Ondrej Duda (81. Matus Bero), Stanislav Lobotka - Lukas Haraslin (61. Tomas Suslov), David Strelec, Ivan Schranz (90+3 Norbert Gyomber).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty