Prowadzenie Gruzji podrażniło Hiszpanię. Rozmiary "zemsty" przeszły do historii

PAP/EPA / ANNA SZILAGYI  / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Hiszpanii
PAP/EPA / ANNA SZILAGYI / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Hiszpanii

Mecz Gruzji z Hiszpanią miał wyraźnego faworyta, który jednak po 18 minutach rywalizacji niespodziewanie przegrywał. Ostatecznie odrobił straty w efektowny sposób, który zapisał się w historii mistrzostw Europy.

Reprezentacja Hiszpanii po fazie grupowej wyrosła na głównego pretendenta do końcowego triumfu w Euro 2024. Drużyna Luisa de la Fuente zaprezentowała na tym etapie rozgrywek niezwykle efektowny styl i odniosła komplet zwycięstw.

Jakby tego było mało, w pierwszych trzech meczach nie straciła nawet gola. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 18. minuty 1/8 finału. Wtedy Unaia Simona pokonał... Robin Le Normand zdobywając bramkę samobójczą.

Reprezentacja Gruzji broniła się dzielnie, a w bramce dobrze radził sobie Giorgi Mamardaszwili. Przewaga Hiszpanów nie ulegała jednak żadnej wątpliwości i trafienia faworytów wisiały w powietrzu.

Strzelanie dla La Furia Roja zaczął Rodri, a później w jego ślady poszli także: Fabian Ruiz, Nico Williams oraz Dani Olmo. Spotkanie zakończyło się wynikiem 4:1. Biorąc pod uwagę to, że zwycięzcy musieli odrabiać straty, ten rezultat przeszedł do historii mistrzostw Europy.

Żaden inny zespół, który stracił bramkę pierwszy, nie wygrał meczu tak zdecydowanie, jak drużyna z Półwyspu Iberyjskiego. Wygrani niedzielnej rywalizacji w ćwierćfinale zmierzą się z reprezentacją Niemiec. To starcie już teraz określane jest mianem przedwczesnego finału turnieju.

Czytaj także:
Zapytali Yamala, z którym piłkarzem chciałby zagrać. Wskazał na tego pomocnika
Dzielna Gruzja wytrzymała do 39. minuty! Trzy mocne ciosy Hiszpanów [WIDEO]

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Wiele pytań po meczu Niemców. Eksperci czują niesmak

Komentarze (0)