Notowania Szymona Marciniaka wzrosły po ostatnim dobrym występie. Niedawno w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał to były sędzia międzynarodowy Marcin Borski (więcej -> TUTAJ).
Podobnie uważa Michał Listkiewicz. - Według mnie więcej niż pewne jest, że zobaczymy Szymona Marciniaka przynajmniej w jeszcze jednym spotkaniu. Do tej pory spisywał się na Euro 2024 prawie bezbłędnie. Sądzę, że jest w czołowej trójce pod tym względem. Trudno nie dostrzec jego świetnej formy. Nie ma mowy o kryzysach. Nie ma się do czego przyczepić. Nie będziemy rozpatrywać pojedynczych rzeczy typu żółta kartka czy rzut rożny, bo to drobiazgi - mówi WP SportoweFakty były sędzia międzynarodowy Michał Listkiewicz.
- Najważniejsze kwestie zostają spełnione. Mowa o autorytecie i odpowiednim zarządzaniu meczem. Mówiąc krótko, klasa światowa - dodaje rekordzista pod względem sędziowania największej liczby meczów podczas jednej imprezy finałów mistrzostw świata (8 spotkań).
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": Selekcjoner problemem Anglii? "Formuła się wyczerpała"
Polska ułatwiła mu zadanie
Głównym argumentem przydzielania do kolejnych spotkań na EURO są poprzednie występy i powszechna renoma. Sędziowie pod tym względem nie różnią się diametralnie od piłkarzy. Są tak dobrzy, jak ich ostatni mecz. - To jedno. Istotnym czynnikiem jest także geopolityka. Przykro o tym mówić, ale reprezentacja Polski pomogła Szymonowi. Przez szybkie odpadnięcie Biało-Czerwonych, UEFA ma większe pole manewru w jego przypadku. Gdyby Polacy awansowali do półfinału, Szymon nie mógłby ich sędziować. Organizacja ma w kim wybierać, w związku z tym nie obsadzałaby arbitrów w ten sposób, by nie generować niepotrzebnych kontrowersji - przyznaje nasz rozmówca.
- Gdyby Hiszpania awansowała do półfinału, teoretycznie sędzia z tego kraju mógłby prowadzić drugie spotkanie. I to dotyczy wszystkich narodowości. Unika się jednak takich praktyk. Geopolityka jest natomiast dodatkowym czynnikiem. Najważniejsze elementy to klasa sędziowska i forma na danym turnieju. A tu Szymonowi nie można niczego zarzucić - uzupełnia Listkiewicz.
Trafiony rykoszetem za Ligę Mistrzów?
Na Marciniaka niedawno spadła fala krytyki. Wszystko przez decyzję z rewanżowego meczu półfinału Ligi Mistrzów pomiędzy Bayernem Monachium a Realem Madryt. Wówczas klub z Bawarii krytykował polskiego arbitra za nieuznanie bramki w końcówce spotkania. Marciniak nie zdecydował się skorzystać z pomocy VAR-u i szybko odgwizdał spalonego. Jak się później okazało, podjął słuszną decyzję. To jednak nie przekonało fanów z Bawarii.
Zdaniem Borskiego, z tego tytułu Polak nie poprowadzi na tegorocznym EURO żadnego meczu Niemców (więcej -> TUTAJ). Listkiewicz uważa inaczej. - To nie ma żadnego znaczenia. Nikt do tego nie wraca. Nie uważam, że z powodu tamtych wydarzeń polski arbiter nie będzie sędziował meczów Niemców, jeśli ta drużyna zajdzie daleko - podkreśla sędzia finału MŚ z 1994 roku.
- Niepotrzebnie wraca się do tych wydarzeń. To prehistoria. Nie można mówić o kontrowersjach. Szymon podjął właściwą decyzję. Był spalony i w tej chwili powinniśmy uciąć temat. Poza tym Bayern Monachium to nie jest drużyna całych Niemiec, tylko konkretnego miasta i regionu. Czepianie się nieskorzystania z pomocy VAR-u można porównać do teatru. To tak, jakby obwiniać aktora, że mówi z głowy dobrze znany sobie tekst, zamiast skorzystać z pomocy suflera. Problem pojawiłby się, gdyby decyzja była niesłuszna. Tymczasem taki stan rzeczy neguje UEFA i wszystkie analizy. Bayern chciał odwrócić uwagę od swoich problemów, których w minionym sezonie nie brakowało - kontynuuje arbiter, który poprowadził około 1100 spotkań.
"Za często używają VAR-u"
W Niemczech sędziowie raczej stają na wysokości zadania i nie podejmują błędnych decyzji. Próżno szukać większych kontrowersji, choć takowe się zdarzają. Przekonali się o tym Polacy w meczu z Austrią, gdy turecki arbiter Halil Umut Meler nie odgwizdał karnego dla Biało-Czerwonych za widoczne zagranie ręką. UEFA jednak nie zrezygnowała z jego usług i desygnowała do poprowadzenia meczu 1/8 finału Anglia - Słowacja.
- Sędziowanie na tych mistrzostwach jest na dobrym poziomie. Niektórzy być może za często wspomagali się VAR-em. To nie jest tak, że jeśli VAR koryguje decyzję sędziego i zmienia na prawidłową, jest wszystko w porządku. To świadczy o pomyłce. W niektórych sytuacjach VAR jest niezbędny, bo arbiter nie może dostrzec wszystkiego. Niekiedy jednak sędzia powinien samoistnie podjąć właściwą decyzję. Nie bez powodu Pierluigi Colina po finale mistrzostw świata w Katarze powiedział żartobliwie, że nie trzeba wydawać tylu pieniędzy na VAR, skoro Szymon Marciniak poradzi sobie bez niego ze wszystkimi trudnymi sytuacjami - mówi Listkiewicz.
Marzy o kolejnym finale
Marciniak w 2023 roku sędziował finał Ligi Mistrzów, w którym Manchester City wygrał 1:0 z Interem Mediolan. Wcześniej prowadził także finał mistrzostw świata w Katarze (Argentyna pokonała Francję po rzutach karnych). Ze swojego zadanie wywiązał się wzorowo. Do spełnienia brakuje mu już tylko decydującego meczu na Euro.
O przydział do takiego spotkania tym razem jednak może być trudno. - Teoretycznie nie mówimy o czymś niemożliwym, chociaż bądźmy realistami. Takie spotkanie chce sędziować każdy. Jeśli UEFA będzie miała sędziego w świetnej formie, być może postawi na niego. Chociaż chciałbym, żeby padło na Szymona. To byłoby coś wielkiego. Tak jak wspinacz wysokogórski chce zdobyć wszystkie szczyty, tak samo sędzia chce zaliczyć wszystkie finały. Gdyby Polak był arbitrem ostatniego meczu na EURO, sędziowsko nie miałby już nic do zdobycia. To byłaby potrójna korona, bo prowadził wcześniej decydujące mecze w mistrzostwach świata i Lidze Mistrzów - zaznacza sędzia około 150 spotkań międzynarodowych.
- Po odpadnięciu Włochów sytuacja dwóch sędziów z tamtego kraju się poprawiła. UEFA ma wybór. To dobre wieści szczególnie dla Daniele Orsato, który jest wybitny w swoim fachu. Zobaczymy jaki będzie układ. Jestem bardziej niż pewny, że Szymon poprowadzi przynajmniej jedno spotkanie. Dwa też są bardzo prawdopodobne. Jeśli jednak zacznie od półfinału, to o finał będzie trudno. Z drugiej strony ja byłem w takiej sytuacji. Być może prawem polskiej serii historia się powtórzy. Zobaczymy. Tego Szymonowi życzę - podsumowuje Michał Listkiewicz.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Korona króla strzelców Euro 2024 parzy? Może dojść do wielkiej sensacji
- "To są bzdury". Dziekanowski bez ogródek o występach Polaków. Mówi, czego im brakuje