Reprezentacja Niemiec pod wodzą Juliana Nagelsmanna zdecydowanie odżyła. Po nieudanej kadencji Hansiego Flicka piłkarze z kraju naszego zachodniego sąsiada w końcu zaczęli grać na oczekiwanym przez kibiców poziomie i przez Euro 2024 idą jak burza.
Jak się okazuje, turniej uderzy Nagelsmanna po kieszeni. Niemieckie media rozpisują się o karze finansowej dla 36-letniego szkoleniowca, który otrzymał żółtą kartkę w meczu 1/8 finału z Danią.
W 59. minucie gry Nagelsmann narzekał na jedną z decyzji arbitra. Akcję Niemców wyprowadzał Kai Havertz. W sukurs swojemu koledze próbował przyjść Leroy Sane, jednak został powalony na murawę przez Andreasa Christensena. Sędzia nie odgwizdał faulu.
Z tego powodu Havertz musiał samodzielnie kończyć akcję, a jego strzał minął słupek duńskiej bramki. 36-letni trener zaczął dyskutować z sędzią technicznym, za co otrzymał żółtą kartkę.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Cristiano Ronaldo pokazał ludzką twarz. "Jest w porządku gościem"
Zgodnie z "Przepisami Dyscyplinarnymi UEFA" trener ukarany żółtą kartką podczas turnieju finałowego mistrzostw świata musi zapłacić dwa tysiące euro. Według "Bilda" środki te zostaną przekazane na rzecz Fundacji UEFA. Opłata następuje po zakończeniu imprezy.
Co ciekawe, żółta kartka dla Nagelsmanna w meczu z Danią to pierwsze takie napomnienie w jego trenerskiej karierze. 36-latek wcześniej pracował w Hoffenheim, RB Lipsk i Bayernie Monachium.
Jego podopieczni już w piątek (05.07) zmierzą się w ćwierćfinale Euro 2024 z Hiszpanią. W opinii większości ekspertów będzie to starcie dwóch najlepiej grających drużyn i "przedwczesny finał" turnieju. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 18:00 na stadionie w Stuttgarcie.
Czytaj też:
Skandal w znanym klubie. Piłkarz śmiertelnie potrącił kobietę hulajnogą
Odpadli z Euro 2024 i w takim stanie zostawili szatnię