Nie było co oglądać - relacja z meczu Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk

To nie było z pewnością widowisko godne polskiej ekstraklasy. Oba zespoły nie porwały swoją grą niespełna pięciotysięcznej publiczności. Po meczu z punktu mogli być tylko zadowoleni goście, którzy nie ukrywali, że remis ich cieszy. Dla Jagi wynik ten oznacza spadek na przedostatnie miejsce.

Pierwsza odsłona gry można powiedzieć, że się tylko odbyła. Sytuacji było jak na lekarstwo, a składnej gry praktycznie w ogóle. Jedynie na pochwały zasługiwał Igor Lewczuk, obrońca żółto-czerwonych, który kilka razy podłączył się do akcji na prawej flance. Po jednym z jego dośrodkowań Paweł Kapsa fatalnie interweniował, jednak na szczęście dla Lechii jego koledzy naprawili błąd.

W 38. minucie Ivans Lukjanovs wygrał pojedynek biegowy z Andriusem Skerlą, następnie uprzedził Grzegorza Szamotulskiego i mając przed sobą już tylko pustą bramkę... został podcięty przez Skerlę. W tej sytuacji sędzia Artur Radziszewski popełnił rażący błąd, ponieważ nie odgwizdał faulu. Lechii należał się rzut karny, a stoperowi Jagiellonii bezdyskusyjna czerwona kartka.

W drugiej połowie również można było sytuacje policzyć na palcach jednej ręki. W 50. minucie po raz kolejny ładnie wbiegł w pole karne Lewczuk, jednak tym razem jego zgranie piłki głową (po ładnym dograniu Kamila Grosickiego) bezbłędnie wyłapał Kapsa. Sześć minut później podopieczni Michała Probierza mieli najlepszą okazję w meczu, jednak Skerla trafił tylko w poprzeczkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Vahana Gevorgyana. Kilkanaście sekund później Grosicki fatalnie podał do znajdującego się na dobrej pozycji Tomasza Frankowskiego i tym samym żółto-czerwoni zaprzepaścili okazję. Szansę miał jeszcze w 64. minucie Hermes lecz przelobował zarówno bramkarza, jak i bramkę.

Lechia w tym spotkaniu ograniczała się jedynie do kontr, po których nie miała jakichś klarownych okazji. Kilka razy z dystansu przymierzył Piotr Wiśniewski, lecz albo jego uderzenia były niecelne, albo leciały wprost w Szamotulskiego. Bramkarz Jagi po jednej akcji mógł praktycznie sam sobie wrzucić piłkę do bramki, jednak w porę naprawił swój błąd i zdołał przenieść dośrodkowanie Karola Piątka nad poprzeczką. Piątek w końcówce meczu mógł zostać bohaterem Gdańska, lecz posłał piłkę minimalnie obok słupka. To była ostatnia sytuacja w tym meczu i bezbramkowy remis fani obu zespołów muszą uznać za sprawiedliwy, bo w sobotni wieczór żadna z drużyn nie zasłużyła na zwycięstwo.

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 0:0

Jagiellonia Białystok: Szamotulski - Lewczuk, Cionek, Skerla, Król - Jarecki (72' Falkowski), Staňo (46' Gevorgyan), Hermes, Reich - Grosicki, Frankowski.

Lechia Gdańsk: Kapsa - Wołąkiewicz (77' Dawidowski), Kožans, Čvirik, Mysona, Piątek, Surma, Nowak - Kowalczyk (61' Buzała), Wiśniewski, (70' Pietrowski), Lukjanovs.

Żółte kartki: Grosicki, Reich (Jagiellonia) oraz Pietrowski (Lechia).

Sędzia: Artur Radziszewski (Warszawa).

Widzów: 4.800.

Źródło artykułu: