Transfer Zielińskiego. Duża kasa przeszła obok nosa polskim klubom

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images /  Peter Lous/BSR Agency / Na zdjęciu: Piotr Zieliński
Getty Images / Peter Lous/BSR Agency / Na zdjęciu: Piotr Zieliński
zdjęcie autora artykułu

Piotr Zieliński został oficjalnie ogłoszony piłkarzem Interu Mediolan. Polak przeszedł do mistrza Włoch na zasadzie wolnego transferu, przez co polskie kluby, w których występował, nie zarobią ani jednego euro z tytułu mechanizmu solidarnościowego.

W środę (03.07) Piotr Zieliński na stronie Serie A został zaprezentowany jako piłkarz Interu Mediolan. 30-letni pomocnik zdecydował się nie przedłużać  SSC Napoli wygasającej z końcem ubiegłego sezonu umowy i po ośmiu latach w Neapolu przeniósł się do drużyny aktualnego mistrza Włoch. (Więcej informacji: TUTAJ).

Odejście Zielińskiego z Napoli było pewne już od grudnia ubiegłego roku. Środkowy pomocnik co prawda otrzymał propozycję przedłużenia umowy, ale wiązało się to ze znaczną obniżką wynagrodzenia. W tej sytuacji zdecydował się rozpocząć negocjacje z Interem i już w lutym podpisał z tym klubem kontrakt. Oficjalne ogłoszenie nastąpiło jednak dopiero w lipcu.

Fakt, że Zieliński przeszedł do Interu na zasadzie wolnego transferu, ma duże konsekwencje dla polskich klubów, w których stawiał swoje piłkarskie kroki. Etatowy reprezentant Polski jest wychowankiem Orła Ząbkowic Śląskich, a w latach 2007-2011 grał w juniorskich drużynach Zagłębia Lubin, skąd jako junior przeniósł się do włoskiego Udinese.

ZOBACZ WIDEO: Belgowie nie zagrali w najlepszym ustawieniu? "Myślę, że to był potężny błąd Domenico Tedesco"

Wprowadzony przez FIFA mechanizm solidarnościowy zakłada bowiem, że 5 proc. środków z danego transferu trafia do klubów, które szkoliły piłkarza. Ta kwota jest potem dzielona według następującego klucza: - 5 proc. za każdy sezon dla klubu, w którym piłkarz szkolił się między 12. a 15. rokiem życia - 10 proc. za każdy sezon dla klubu, w którym zawodnik trenował między 16. a 23. rokiem życia.

Zielińskiemu jednak po prostu skończył się kontrakt z Napoli. Z tego powodu Inter nie musiał płacić za transfer Polaka ani jednego euro. Tym samym Orzeł i Zagłębie musiały pożegnać się z wpływu z tytułu opłaty solidarnościowej.

- No cóż, szkoda, bo te pieniądze przydałyby się. Chcielibyśmy rozwijać młodzież. Idziemy w kierunku, by odmładzać zespół i inwestować w rozwój trenerów. W Ząbkowicach infrastruktura jest bogatsza, powstaje sporo nowych boisk. Bylibyśmy szczęśliwi z pieniędzy, ale nie rozdzieramy szat. Najważniejsze, żeby Piotr jeszcze pograł w piłkę i byśmy mogli się cieszyć jego grą - mówił WP SportoweFakty prezes Orła Ząbkowice Śląskie Przemysław Madej. Rozmowa miała miejsce w lutym, gdy już było jasne, że Zieliński przejdzie do Interu na zasadach wolnego transferu (Więcej: TUTAJ)

Co ciekawe, to nie pierwszy raz, gdy Zagłębie i Orzeł musiały zapomnieć o pieniądzach za Zielińskiego. W 2016 roku Napoli wykupiło go z Udinese za 20 mln euro. Mechanizm solidarnościowy działał jednak wówczas na innych zasadach i nie obejmował transferów wewnątrz jednej federacji, czyli jak w tym przypadku - transakcji między klubami ligi włoskiej.

Podobna sytuacja miała miejsce, gdy Krzysztof Piątek w 2019 roku przechodził z Genoi do Milanu za 35 milionów euro. Kluby, w których napastnik występował w Polsce, a więc Lechia Dzierżoniów, Zagłębie Lubin i Cracovia, nie otrzymały wówczas ani złotówki.

Ten absurdalny przepis zmieniono dopiero w 2020 roku. Jak w rozmowie z WP SportoweFakty szacował Madej, przy obecnych przepisach Orzeł Ząbkowice Śląskie otrzymałby ok. 1-2 proc. z transferu Zielińskiego do Napoli. Mowa tu o 400 tysiącach złotych. Dla występującego w IV lidze klubu byłby to poważny zastrzyk gotówki.

Czytaj też: Czegoś takiego jeszcze nie było! Zieliński przebił nawet Bońka i Lewandowskiego Jego buty przykuły uwagę. Oto rozwiązanie zagadki

Źródło artykułu: WP SportoweFakty