Merih Demiral w meczu 1/8 finału z Austrią (2:1) strzelił dwa gole i zapracował sobie na miano bohatera reprezentacji Turcji, która dzięki niemu awansowała do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Po skompletowaniu dubletu, piłkarz wywołał spore kontrowersje. Po zdobyciu drugiej bramki złożył palce serdecznie i środkowe tak, by dotykały kciuków, zaś palce wskazujące i małe skierował w górę. Zaprezentował tzw. "wilczy salut".
"Pokazał salut Szarych Wilków - organizacji uważanej przez niektóre instytucje i państwa za terrorystyczną. W Turcji Szare Wilki są legalnie działającą organizacją, będąca młodzieżówką Partii Narodowego Działania (MHP) (choć niektórzy uważają, że jej paramilitarnym skrzydłem). MHP popiera rząd prezydenckiej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju" - tłumaczył Michał Banasiak z Instytutu Nowej Europy (więcej TUTAJ).
Nie zostawił suchej nitki na UEFA
Organy dyscyplinarne UEFA przyjrzały się sprawie i w konsekwencji Demiral został zdyskwalifikowany na dwa spotkania. To oznacza, że ekipa Vincenzo Montelli w sobotnim ćwierćfinale Euro 2024 z Holandią będzie musiała radzić sobie bez kluczowego zawodnika. Podobnie w ewentualnym półfinale. Demiral będzie mógł zagrać dopiero w finale.
Turcy nie mogą pogodzić się z werdyktem europejskiej federacji. Do tego stopnia, że sam prezydent Recep Erdogan odwołał wizytę w Azerbejdżanie, by zjawić się w Niemczech i swoją obecnością wesprzeć zespół w trudnej chwili. Więcej TUTAJ.
- Wszyscy jesteśmy zasmuceni i zaskoczeni tą decyzją. Naród turecki jest gorącokrwistym narodem, który kocha i szanuje ludzi różnych narodowości. Zachowanie Demirala zdecydowanie nie ma charakteru rasistowskiego, gdyż symbolem narodu tureckiego jest Wilk. To bardzo normalne, że Merih cieszył się, wykonując znak wilka. Jednak UEFA zawsze podejmowała krzywdzące i negatywne decyzje wobec tureckich klubów. Jeśli szuka rasizmu, to myślę, że powinna zacząć od swoich własnych działaczy - mówi nam dziennikarz Ekrem Konur.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Zażarta dyskusja o Ronaldo. "Jest nad przepaścią"
Nic złego w zachowaniu Demirala nie widzi też Kaan Bayazit. - Znak "Wilka" lub "Szarego Wilka" w kulturze tureckiej na długo wyprzedza wszelkie partie polityczne lub ideologię ekstremistyczną. Jest powszechnie używany w kulturze tureckiej przez skrajnych nacjonalistów i to prawda, ale także przez zwykłych nacjonalistów, często jest symbolem dumy i identyfikacji z Turcją - tłumaczy dziennikarz.
- W rzeczywistości Wilk w mitologii tureckiej na długo poprzedza nawet islam w kulturze i sięga aż do Stepów. Kultura Wilka i Turków są ze sobą powiązane. Jest to symbol całej kultury, a nie tylko współczesnej Turcji. Wyprzedza nawet Imperium Osmańskie. Podobnie jak Smok jest często kojarzony z niektórymi kulturami azjatyckimi, tak ważny jest Wilk w kulturze tureckiej. Tak, skrajni nacjonaliści współcześnie przylgnęli do znaku Wilka i Wilka Tureckiego. Ale to nie jest ich własność - dodaje Bayazit.
Nasi tureccy rozmówcy są zgodni co do tego, że Demiral został niesłusznie zawieszony. Jak słyszymy, wspomniany gest został zawłaszczony przez skrajnych nacjonalistów, natomiast "Wilk" jest jednym z symboli tamtejszej kultury. Bayazir uważa, że w tym przypadku nawet wszczęcie postępowania wobec reprezentanta kraju było całkowicie bezzasadne.
- Podobnie jak w większości krajów, skrajni nacjonaliści trzymają się znaków mających znaczenie kulturowe. Weźmy na przykład w Belgii skrajnie prawicową partię polityczną "Vlaams Belang", która od dawna przyjęła flamandzkiego lwa jako swój symbol, oczywiście nieekstremistyczni nacjonaliści z NV-A również swobodnie używają flamandzkiego lwa, każdy dumny Flamandczyk - w tym ja - kocha Lwa Flamandzkiego. Czy to oznacza, że nieekstremiści nagle stają się rasistami i bigotami? - pyta mieszkający na co dzień w Antwerpii Bayazit.
- Bycie dumnym ze swojej kultury i dziedzictwa nie jest przestępstwem. Tak, są ekstremiści, którzy przyjmują te znaki i wykorzystują je do własnych celów, co z pewnością jest negatywne, ale musimy umieć odróżnić ekstremistów/rasistów/bigotów od normalnych ludzi, którzy są po prostu dumni ze swojego dziedzictwa. Nie jest to coś, za co piłkarz powinien zostać zawieszony ani nawet objęty dochodzeniem. Wszystkie te informacje są ogólnie dostępne i wystarczy odrobina badań, aby dowiedzieć się, że jest to znacznie więcej niż tylko sygnał ręczny rzucany przez niektórych zagorzałych rasistów - dodaje.
Czekali na to kilkanaście lat
Nie da się ukryć, że skandal, którego bohaterem stał się Demiral, przyćmił awans drużyny znad Bosforu do kluczowej fazy rozgrywek. Nie można przecież zapominać, że tuż przed turniejem podopieczni Montelli przegrali 1:2 w meczu kontrolnym z Polską.
- Reprezentacja Turcji grała także w ćwierćfinale mistrzostw Europy w 2008 roku. Teraz tureccy zawodnicy ciężko pracowali, aby osiągnąć coś teoretycznie niemożliwego do osiągnięcia. To młoda i utalentowana kadra - nie widzę powodu, dla którego nie miałaby odnieść sukcesu. W piłce nożnej zawsze mogą zdarzyć się porażki. W meczu z Polską Turcja była drużyną, która częściej grała piłką i starała się zdobyć więcej bramek. Rywale jednak dobrze wykorzystali okazje i wygrali, więc Polsce należą się gratulacje - przyznaje Konur.
Na niemieckich boiskach reprezentacja Turcji nie przestaje zaskakiwać. Przecież jeszcze w marcu tego roku kadra została rozbita przez Austrię 1:6. Kilka miesięcy później zespół niemal w identycznym zestawieniu personalnym wyrasta na czarnego konia wielkiej imprezy. Absolutnie nikt nie mógł się tego spodziewać.
- Rzeczywistość przerosła oczekiwania. Wcześniej celem było wyście z grupy i przy odrobinie szczęścia udało się to osiągnąć. Austria była teraz zdecydowanie słabszą drużyną niż w marcu, ale i tak potrzebowaliśmy cudu i światowej klasy interwencji Gunoka, która doprowadziła zespół do mety. To nie tak, że Turcja nagle z łatwością wygrywa te mecze i jest solidna taktycznie. Pierwsza połowa meczu z Austrią to najlepsza taktyczna gra Turcji, ale poza tymi 45 minutami drużyna wyglądała bardzo chaotycznie - twierdzi Bayazit.
Kibice z Turcji doczekali się pokolenia piłkarzy dysponujących ogromnym potencjałem. Na najbardziej wartościowego zawodnika wyrasta Arda Guler, czyli wschodząca gwiazda Realu Madryt. Papiery na duże granie ma też Kenan Yildiz z Juventusu, o którym Wojciech Szczęsny na kanale "Foot Truck" mówił, że w ciągu kilku lat będzie nominowany do zdobycia Złotej Piłki.
- Ale to nie wszystko. Są jeszcze Orkun Kokcu oraz Semih Kilicsoy, Kerem Akturkoglu, Ismail Yuksek i Ferdi Kadioglu, którzy są jak najbardziej gotowi na transfer do Europy - wymienia Konur.
Czy naszpikowana młodymi gwiazdami Turcja będzie potrafiła zaskoczyć Holandię? Odpowiedź poznamy w sobotni wieczór. Ostatni ćwierćfinał Euro 2024 rozpocznie się o godz. 21:00.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Jest decyzja UEFA. Taką karę otrzymał reprezentant Turcji za skandaliczny gest