W sobotę (6 lipca) poznaliśmy ostatnich półfinalistów Euro 2024. Dzień wcześniej awans wywalczyły reprezentacje Hiszpanii i Francji, które zmierzą się ze sobą w bezpośrednim starciu. Natomiast drugą parę stworzą drużyny Anglii i Holandii.
Ostatni z wymienionych zespołów jako jedyny awansował za sprawą regulaminowego czasu gry. Mimo że Holendrzy przegrywali z reprezentacją Turcji od 35. minuty, to po zmianie stron byli w stanie odwrócić losy rywalizacji i ostatecznie zwyciężyli 2:1.
Kto wie, jak potoczyłoby się to spotkanie w momencie, gdy selekcjoner Turcji mógłby skorzystać z Meriha Demirala. Obrońca był bohaterem w ćwierćfinałowej rywalizacji z Austrią, bowiem zdobył dwa gole. Jednak z uwagi na kontrowersyjną celebrację trafień został zawieszony na dwa mecze przez UEFA.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": przedwczesny finał? "Poziom emocji był najwyższy"
W tamtym kraju zrobiło się głośno po decyzji organizacji. Z tego też powodu kibice z Turcji postanowili dać upust złości przed spotkaniem z Holandią. Do kuriozalnych scen doszło na trybunach Olympiastadion w Berlinie.
W momencie, gdy odgrywany był hymn narodowy Turcji, fani zaczęli wykonywać... tzw. wilczy salut. Tym samym powtórzyli zachowanie Demirala, za które ten został zawieszony na dwa spotkania i przez to opuścił mecz ćwierćfinałowy z Holandią.
Wspomniany gest polega na uniesionym małym i wskazującym palcem. Jest on powiązany z turecką prawicową grupą ekstremistyczną Szare Wilki, której szczyt działalności przypadł na lata 70. Ma ona na swoim koncie dziesiątki zamachów, zabójstw i napadów, wymierzonych m.in. w przedstawicieli lewicy i mniejszości etnicznych. Członkiem tej organizacji był również autor zamachu na papieża Jana Pawła II, Ali Agca. Wilczy salut jest jednak zakazany w Niemczech, Francji i Austrii.