Dopiero w ostatnim ćwierćfinale Euro 2024 doczekaliśmy się rozstrzygnięcia w regulaminowym czasie. Mimo że reprezentacja Turcji w pierwszej połowie wyszła na prowadzenie, to ostatecznie przegrała z Holandią 1:2. Oranje w ciągu sześciu minut odwrócili losy meczu.
Kto wie, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby wystąpił w nim Merih Demiral. Turecki obrońca został bohaterem meczu 1/8 finału z Austrią, w którym to zdobył dwie bramki i właśnie dzięki nim jego reprezentacja awansowała. Jednak z uwagi na kontrowersyjne gesty po trafieniach UEFA zawiesiła go na dwa kolejne starcia.
Decyzja ta sprawiła, że do Niemiec na mecz Turcji postanowił udać się Recep Erdogan. Prezydent kraju zmienił plany. Zamiast lotu do Azerbejdżanu, zdecydował się wesprzeć kadrę narodową w trudnej sytuacji po decyzji UEFA (więcej TUTAJ).
Po tym, jak Turcy odpadli z mistrzostw, Erdogan w rozmowie z dziennikarzami wypowiedział się na temat kontrowersyjnego werdyktu europejskiej federacji. - Mówiąc wprost: zakaz na dwa mecze nadany przez UEFA dla Meriha rzucił poważny cień na mistrzostwa. (...) Nie da się tego wytłumaczyć, jest to decyzja czysto polityczna - stwierdziła głowa państwa.
Wykonany przez defensora Turcji tzw. wilczy salut polega na uniesionym małym i wskazującym palcem. Jest on powiązany z turecką prawicową grupą ekstremistyczną Szare Wilki, której szczyt działalności przypadł na lata 70. ubiegłego wieku. Ma ona na swoim koncie dziesiątki zamachów, zabójstw i napadów, wymierzonych m.in. w przedstawicieli lewicy i mniejszości etnicznych. Członkiem tej organizacji był również autor zamachu na papieża Jana Pawła II, Ali Agca. Gest jest jednak zakazany w Niemczech, Francji i Austrii.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": Gorzkie słowa o Cristiano Ronaldo. "Osłabił reprezentację Portugalii"