Paweł Sobolewski w ostatnich meczach najczęściej na plac gry wchodził z ławki rezerwowych. Przed tygodniem w pojedynku z Zagłębiem Lubin zawodnik pojawił się na boisku w drugiej połowie i po chwili trafił do siatki. Ostatecznie Korona zremisowała z Miedziowymi 3:3, ale tymczasowy trener złocisto-krwistych postanowił postawić na byłego gracza Jagiellonii Białystok w meczu przy Cichej. - Nie mnie oceniać mój występ. Od tego są trenerzy i kibice - spokojnie komentował swoją grę w Chorzowie piłkarz Korony.
Jak się okazało Marcin Gawron dobrze uczynił desygnując do podstawowego składu lewego pomocnika. Sobolewski był aktywny po swojej stronie boiska i mimo, że gola nie zdobył, to jednak napsuł sporo krwi defensorom Ruchu. Tak był przede wszystkim przed przerwą. Po spotkaniu pomocnik połowicznie cieszył się jednak z remisu. - Punkt na pewno raduje, ale niedosyt pozostaje. Mogliśmy przecież spokojnie w pierwszej połowie pokusić się o zdobycie gola, bo sytuacje ku temu mieliśmy - żałował 30-letni piłkarz. - Ważne, że nie straciliśmy tutaj gola. Przecież wcześniej wszyscy tutaj przegrywali - cieszył się wychowanek Mazura Ełk. - Ważne dla nas jest to, że nie daliśmy piłkarzom Ruchu rozwinąć skrzydeł - dodał na koniec piłkarz, który w końcówce gry "podpadł" fanom gospodarzy symulując kontuzję.