16 lipca 2024. Tę datę kibice Realu Madryt mieli od dawna zaznaczoną na czerwono w swoich kalendarzach. Parę tygodni temu "Królewscy" oficjalnie potwierdzili pozyskanie Kyliana Mbappe.
Klub chce zaprezentować Mbappe z - mówiąc kolokwialnie - pompą. Ma to być równie wielkie wydarzenie, jak w 2009 roku, gdy na Estadio Santiago Bernabeu witany był Cristiano Ronaldo.
Zainteresowanie? Olbrzymie. Jedyną różnicą w porównaniu do prezentacji Ronaldo jest taka, że wtedy wejście na stadion było wolne, nie trzeba było stać w kolejce po bilety. Byłeś w okolicy stadionu? Wchodziłeś bez żadnych formalności. Teraz klub przygotował darmowe bilety i te rozeszły się w kilka godzin, a kibiców nie zniechęciła nawet bardzo wczesna godzina prezentacji (wszystko rozpocznie się w samo południe).
Real zaplanował absolutnie wszystko, zadbał o każdy szczegół. Wtorkowa prezentacja ma charakter imprezy masowej. Zabezpieczenie takiego wydarzenia nie będzie się w żadnym stopniu różnić od normalnego meczu piłkarskiego na tym stadionie.
ZOBACZ WIDEO: Klątwa Harry'ego Kane'a? "Nie miał dobrej formy na tym turnieju"
Powstanie specjalna scena. Mbappe pokona do niej trasę specjalną ścieżką bezpośrednio z szatni. Pokaże się kibicom, zapozuje do zdjęć licznie zgromadzonych fotoreporterów. Zapewne nie zabraknie też klasycznej żonglerki. Oczywiście Francuz weźmie również udział w konferencji prasowej, a także spotka się z Florentino Perezem.
Oczywiście trudno się dziwić z tak wielkiego zainteresowania, bo choć Mbappe ma za sobą słabiutkie Euro 2024, to jednak jest to transfer wyczekiwany latami. Galaktyczny, który może na kilka lat zmienić układ sił w europejskiej piłce, nie mówiąc już o rynku hiszpańskim, gdzie - przynajmniej na papierze - Real odjechał reszcie stawki o parę długości.
Zresztą najlepiej świadczy o tym rozmach przy prezentacji. Trudno sobie wyobrazić, by podobne tłumy witały w Madrycie Endricka czy jakiegokolwiek innego zawodnika. Poprzeczka jest zawieszona tak wysoko, że wyżej się nie da.
Razem z Mbappe wystartuje nowa era.
Tak dla Realu, jak i dla samego zawodnika, który był już znudzony ciągłą grą w Ligue 1. Po paru latach w Paryżu zdał sobie sprawę, że jeśli chce wygrać Ligę Mistrzów i realnie włączyć się do walki o Złotą Piłkę, to musi dołączyć do ekipy "Królewskich".
CZYTAJ TAKŻE:
Afera w Hiszpanii dzień po finale Euro
Stanowcza deklaracja piłkarza Barcelony. Uciął wszelkie spekulacje