Szymon Sobczak od dziecka był kibicem Wisły Kraków, ale dopiero w 2023 roku został piłkarzem tego zespołu. Spełnił swoje marzenie, osiągnął wielki sukces, bo był częścią zespołu, która zdobyła Puchar Polski, ale... chwilę później usłyszał, że może się pakować. Jego kontrakt nie został przedłużony i mógł rozpocząć poszukiwania nowego klubu.
- Ogromny niedosyt i niedowierzanie, jak to wszystko się rozegrało. Wiślakiem byłem, jestem i zostanę - powiedział Sobczak na łamach Prawdy Futbolu.
- Jestem bardzo rozczarowany. Przed zakończeniem poprzedniego sezonu zostałem dwukrotnie poinformowany, że niezależnie od końcowego wyniku siadamy do rozmowy o nowym kontrakcie i zostanie on przedłużony - powiedział Sobczak.
Dał jasno do zrozumienia, że nie decydowały w tym wszystkim względy sportowe. Sobczak ma duży żal do prezesa Wisły Jarosława Królewskiego. Dodał jednocześnie, że z byłym już dyrektorem sportowym Kiko Ramirezem nie rozmawiał zbyt często.
- Słowo jest ważniejsze od pieniędzy. Jeśli ktoś tak do tego podchodzi, to po prostu ma czyste sumienie. Ja mam czyste sumienie. Jeśli moja przyszłość miała być zależna od osoby, która nie mówi prawdy i w pewnych aspektach robi coś po swojemu, to dla dobra Wisły dobrze, że tak się to skończyło. Jeśli ktoś myśli, że względy sportowe decydowały, to przekazywanie takiej informacji dla mnie nie jest uczciwe - powiedział Sobczak.
Teraz Sobczak jest zawodnikiem Arki Gdynia. I nie będzie musiał długo czekać na ponowną wizytę na Reymonta, bo spotkanie Wisła - Arka zostanie rozegrane już w 5. kolejce Betclic I ligi. - Wracam do miejsca, które kocham, w którym czuję się dobrze. Do dziś wielu ludzi pewnie nie rozumiało kulisów mojego odejścia - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Lamine Yamal odkryciem i gwiazdą Euro 2024. "Co dalej?"
CZYTAJ TAKŻE:
Tego w TV nie pokazali. "Bezduszna UEFA"
Szokujące nagranie. Prezes związku pobił ochroniarzy po finale Copa America