Polak mieszkał w Nowej Zelandii. Mówi, co najbardziej go zszokowało

Instagram / Oskar Zawada / Na zdjęciu: Oskar Zawada
Instagram / Oskar Zawada / Na zdjęciu: Oskar Zawada

Oskar Zawada przez niemal dwa lata występował w nowozelandzkim Wellington Phoenix. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" 28-letni napastnik opowiedział o życiu na Antypodach. Zaskoczyło go m.in. podejście fanów do życia prywatnego piłkarzy.

W tym artykule dowiesz się o:

28-letni Oskar Zawada to prawdziwy piłkarski obieżyświat. Napastnik występował w wielu polskich i niemieckich klubach. Wybierał także bardziej egzotyczne kierunki - w lipcu 2021 roku zamienił Raków Częstochowa na koreański Jeju United. Potem wrócił do Polski, a w sierpniu 2022 przeniósł się ze Stali Mielec do nowozelandzkiego Wellington Phoenix.

Klub ten gra w australijskiej A-League, najwyższej klasie rozgrywkowej na Antypodach. Polak świetnie odnalazł się w nowym otoczeniu i szybko stał się jedną z największych gwiazd swojego zespołu. Wystąpił łącznie w 42 meczach w barwach Wellington we wszystkich rozgrywkach, w których zdobył 22 bramki i zaliczył 3 asysty. W lipcu 2024 wrócił jednak do Europy i podpisał kontrakt z holenderskim RKC Waalwijk.

W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Zawada podzielił się wrażeniami ze swojego życia w Nowej Zelandii i Australii. Przyznał, że czuł się znakomicie w obu tych krajach. Ich mieszkańcy w jego ocenie są otwarci i życzliwi, nie oceniają też innych przez pryzmat zamożności. 28-latkowi odpowiadała również pogoda na Antypodach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anglicy otoczyli policjanta. Od razu wyciągnął telefon

Zawada relacjonował, że kultywowane są tam historyczne zwyczaje, które mogą zaskoczyć przybyszów z Europy. Jako przykład wymienił m.in. hakę, a więc wywodzący się z tego regionu taniec wojenny wykonywany we współczesnej wersji przez rugbystów. Najbardziej zdziwiło go jednak podejście Nowozelandczyków do kibicowania i to, że nie ingerują oni w prywatne życie piłkarzy.

- Z początku widziałem, że Nowozelandczycy w dużym stopniu nie interesują się futbolem. Po meczu mogliśmy z chłopakami pójść na piwo czy zjeść pizzę, nikogo to nie obchodziło. To był dla mnie szok, że ludziom zależało, abym grał dobrze, ale nie wchodzili w moje życie prywatne. Teraz to rozumiem i uważam, że tak właśnie powinien funkcjonować sport - mówił "Przeglądowi Sportowemu".

Zawada przyznał też, że gdy zaczął seryjnie zdobywać bramki i został jedną z czołowych postaci A-League zainteresowanie jego osobą w Nowej Zelandii wzrosło, a on sam mógł poczuć się jak gwiazda. Opowiedział również o różnicach między Polakami a Nowozelandczykami.

- W kontaktach z nimi pojawia się wiele small talku, a atmosfera wydaje się być rodzinna, nawet w dużych miastach. Mają taką cechę, że chcą poznać drugiego człowieka. To ważne, bo uważam, że Polacy często są zamknięci - wyjaśnił.

Czytaj też:
Będzie kara za oprawę? Komisja Ligi zajmie się kibicami Legii
Nowy bramkarz w Manchesterze City? Anglicy chcą wielkie nazwisko

Komentarze (0)