Mówili o nas, że jadą na wioskę - rozmowa z Waldemarem Sobotą, najskuteczniejszym strzelcem MKS Kluczbork

Kibicom MKS Kluczbork niezwykle trudno byłoby wyobrazić sobie swój zespół bez Waldemara Soboty. 22-letni zawodnik biało-niebieskich jesienią był najskuteczniejszym strzelcem drużyny, ale nie zamierza spoczywać na laurach. - Na ten sezon założyłem sobie, że strzelę osiem bramek. W połowie drogi mam na koncie cztery trafienia. Jeszcze trochę mi zatem brakuje - mówi ambitny zawodnik drużyny trenera Grzegorza Kowalskiego.

Marcin Ziach: Runda jesienna była dla MKS Kluczbork pierwszą w historii na zapleczu ekstraklasy. Mimo to, jako zupełny beniaminek kilka razy pokazaliście się z naprawdę ciekawej strony.

Waldemar Sobota: Początek rundy jesiennej przespaliśmy, przez co w pierwszych kolejkach płaciliśmy frycowe. Potem jednak było już zdecydowanie lepiej. Nie przegraliśmy bodajże siedmiu meczów z rzędu, zdobyliśmy parę dobrych punktów i jak na razie trzymamy dystans nad strefą spadkową.

Szczególną niespodzianką było zwycięstwo nad Widzewem Łódź. Wydawało się, że łodzianie powinni bez problemów w Kluczborku zapunktować, a wyjechali bez punktów i z bagażem dwóch bramek.

- Przed tym meczem mieliśmy świadomość, że rywal jest z najwyższej półki. Przecież Widzew do meczu z nami stracił tylko sześć bramek, a kolejne dwie łodzianie mogli spisać na straty po meczu w Kluczborku. To bardzo cieszy tym bardziej, że zwycięstwo nad rywalem z wysokiej półki jest bardzo motywujące i dodaje wiary we własne umiejętności. Nam się to udało i w kolejnych spotkaniach pokazaliśmy, że nie jesteśmy chłopcami do bicia.

Nie wydaje ci się, że rywale do starć z wami podchodzą często lekceważąco, co może być dla was szansą do sprawienia niespodzianki?

- Coś w tym pewnie jest. Zawodnicy Widzewa przed meczem z nami mówili, że jadą na wioskę. Jak się okazało potem drużyna z tej wioski potrafi grać w piłkę. Najpierw wyszliśmy na prowadzenie, a potem dobiliśmy rywala w bramką w 95 minucie spotkania. Takie zwycięstwa najbardziej smakują.

Takie epitety z ust zawodników rywala działają na wasz zespół w jakiś szczególny sposób?

- Jesteśmy przede wszystkim zespołem. Małe znaczenie ma to, czy drużyna jest z wielkiego miasta czy mniejszej miejscowości. Każda drużyna chce grać jak najlepiej w piłkę i tylko z tego jest rozliczana. My pokazaliśmy, że nawet drużyny ze stosunkowo niewielkiej miejscowości mogą grać piłkę ładną dla oka i skuteczną.

Jesienią często dało się słyszeć słowa zawodników przeciwnika przed meczem z MKS, że żeby się liczyć w tej lidze nie mogą przegrać z Kluczborkiem.

- W piłce nożnej nic nie jest za darmo. Mecz wygrywa ten, kto strzeli więcej bramek, a nie drużyna, która ma większy budżet czy lepszy skład na papierze. My jesteśmy beniaminkiem pierwszej ligi i wiemy, że dla wielu rywali jesteśmy drużyną anonimową. Jedyną receptą na to żebyśmy zyskali sobie szacunek jest dobra gra w piłkę. Myślę, że po tym co pokazaliśmy na jesień krytycznych komentarzy pod naszym adresem będzie zdecydowanie mniej.

Obok wspomnianego wcześniej meczu z Widzewem MKS w rundzie jesiennej mógł się pokusić o wiele innych niespodzianek.

- Myślę, że MKS nie tylko mógł pokusić się o niespodzianki, ale pokusił się o nie. Wygraliśmy przecież z Gieksą, która w rundzie jesiennej grała bardzo dobrą piłkę i wielu rywalom nieźle napsuła krwi. Byliśmy też bliscy zdobycia punktów w meczu z Górnikiem. Ta runda pokazała nam, że pierwsza liga to nie jest jakaś amatorka, ale naprawdę wiele drużyn potrafi tutaj grać w piłkę. My także umieliśmy kilka razy pokazać ciekawy futbol i pokusić się o niespodziewane wyniki.

Trudno wyobrazić sobie drużynę MKS Kluczbork bez Waldemara Soboty. Jesteś najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny po rundzie jesiennej. Cztery bramki to dla ciebie zadowalający wynik?

- Przed sezonem powiedziałem, że moim celem na ten sezon jest strzelenie ośmiu bramek. Na półmetku połowę zakładanej puli już strzeliłem, ale nie jestem do końca zadowolony ze swojej gry. Miałem, bowiem wiele więcej sytuacji strzeleckich, ale do ich wykończenia brakowało albo szczęścia, albo zimnej krwi, albo precyzji. Będę chciał w zimowym okresie przygotowawczym przygotować się do sezonu jak najlepiej żeby i bramek było zdecydowanie więcej.

Wiosną będziesz strzelał bramki dla Kluczborka, czy też dla innej drużyny? Słychać głosy, że jesteś bardzo łakomym kąskiem transferowym dla wielu drużyn zaplecza ekstraklasy.

- Jakieś zainteresowanie moją osobą jest, ale nie są to konkretne oferty. Ja staram się do swoich obowiązków podchodzić w pełni profesjonalnie i dopóki nie podpiszę kontraktu z nowym klubem nic nie będzie dla mnie ważniejsze niż dobra gra dla Kluczborka. Jeżeli pojawią się jakieś konkrety transferowe na pewno to przemyślę, ale nie podpalam się szczególnie.

Myślisz, że przy obecnym potencjale drużyny stać was będzie na spokojne utrzymanie w pierwszej lidze, czy o ligowy byt MKS Kluczbork będzie musiał drżeć do ostatniej kolejki?

- Po rundzie jesiennej mamy dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Nie mam wątpliwości, że walka o utrzymanie wiosną nabierze rumieńców i tak naprawdę nikt nie odpuści do samego końca. Jeżeli uda nam się dobrze rozpocząć rundę wiosenną na dwie-trzy kolejki przed zakończeniem sezonu powinniśmy już wiedzieć czy zasłużyliśmy na utrzymanie. Mam nadzieję, że tak będzie i tego bym sobie życzył.

Patrząc na skład waszej drużyny w ostatnich tegorocznych sparingach można tam odnaleźć wielu testowanych zawodników. Myślisz, że ci gracze mogą wpłynąć na poprawę gry zespołu na wiosnę?

- Wierzę mocno w to, że zawodnicy, którzy zimą wzmocnią nasz klub wpłyną na poprawę gry drużyny. Chciałbym żeby MKS wiosną był jeszcze silniejszy niż jesienią, bo zależy mi na ciągłym rozwoju klubu i moim. Myślę, że to co pokazaliśmy jesienią sprawia, że wielu dobrych zawodników chciało by grać w Kluczborku i z tego mogę się tylko bardzo cieszyć.

A jakie są twoje cele na rundę wiosenną?

- Tak jak wcześniej wspomniałem, chciałbym w tym sezonie strzelić osiem bramek i tutaj to się nie zmienia. Przede wszystkim jednak mam nadzieję, że swoją grą będę mógł pomóc Kluczborkowi walce o utrzymanie w pierwszej lidze.

Komentarze (0)