Wstydu Wisła nie przyniosła, ale w Krakowie mogą mówić o dużym, a nawet ogromnym niedosycie. Wisła nie była faworytem w rywalizacji z Rapidem Wiedeń, jednak z przebiegu spotkania nie było widać, że jedni są na drugim poziomie rozgrywkowym w Polsce, a drudzy to 32-krotny mistrz Austrii i najbardziej utytułowany klub w tym kraju.
Wisła nie przestraszyła się faworyzowanego Rapidu. Wyszła na murawę bez kompleksów, z przekonaniem, że można sprawić sensację. W pierwszej połowie mieliśmy przynajmniej dwie sytuacje, po których było groźnie. Najpierw po kapitalnej akcji zbyt lekko uderzył Bartosz Jaroch, a następnie Łukasz Zwoliński fatalnie skiksował na piątym metrze i nie wykorzystał wyśmienitego dośrodkowania Angela Rodado.
Tyle tylko, że Wisła - no właśnie - jest jednak pierwszoligowcem i pewnych rzeczy po prostu się nie przeskoczy. Stąd też w 37. minucie Rapid wyszedł na prowadzenie. Isak Jansson miał bardzo dużo swobody w polu karnym i mocnym strzałem zaskoczył Antona Cziczkana.
Do końca pierwszej połowy goście dominowali, rzadko oddawali piłkę Wiśle. Ale wszystko zmieniła sytuacja z doliczonego czasu, gdy Patryk Gogół został brutalnie zaatakowany przez Bendeguza Bollę. Sędzia początkowo pokazał zawodnikowi Rapidu żółtą kartkę, ale po obejrzeniu powtórek zmienił decyzję i wyrzucił 19-krotnego reprezentanta Węgier z boiska.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zbigniew Boniek wciąż to ma! Cóż za opanowanie piłki
Wydawało się, że to będzie punkt zwrotny, że Wisła ruszy. I faktycznie, po przerwie gospodarze zaatakowali, mówiąc kolokwialnie usiedli na Rapid, przez co wyborną okazję miał Zwoliński, jednak strzelił w słupek. Na takim poziomie trzeba wykorzystywać takie sytuacje, w przeciwnym razie nie można myśleć o korzystnym rezultacie.
Zwłaszcza gdy ma się naprzeciwko naprawdę dobry zespół. Bo choć Rapid miał problemy na początku drugiej połowy, to w 53. minucie przeprowadził akcję, która dała drugiego gola. Ładny i przede wszystkim precyzyjny strzał zza pola karnego oddał Matthias Seidl. Tutaj słupek nie przeszkodził, tylko pomógł - futbolówka odbiła się od jednego, potem od drugiego i wpadła do siatki.
Później kompletnie nie było widać, że Rapid ma na boisku o jednego zawodnika mniej. Dopiero po kilkunastu minutach Wisła doszła do głosu. Swoje szanse mieli Rodado i Olivier Sukiennicki. Im bliżej końca, tym krakowianie coraz mocniej spychali rywala do defensywy. I doczekali się gola kontaktowego - po strzale Marca Carbo z szesnastu metrów piłkę do własnej bramki skierował Maximilian Hofmann. Ale to tyle i przed rewanżem w Wiedniu (1 sierpnia, godz. 20.30) to Austriacy są w lepszej sytuacji. Gospodarze mają czego żałować, zwłaszcza że w ostatniej akcji z kilku metrów fatalnie spudłował Angel Baena. Miał na nodze piłkę meczową.
Wisła Kraków - Rapid Wiedeń 1:2 (0:1)
0:1 Isak Jansson 37'
0:2 Matthias Seidl 53'
1:2 Maximilian Hofmann (s.) 79'
Składy:
Wisła: Anton Cziczkan - Bartosz Jaroch, Alan Uryga, Joseph Colley, Rafał Mikulec - Angel Rodado, Patryk Gogół (67' Jakub Krzyżanowski), Marc Carbo, Olivier Sukiennicki, Giannis Kiakos (46' Angel Baena) - Łukasz Zwoliński (67' Mariusz Kutwa).
Rapid: Niklas Hedl - Bendeguz Bolla, Maximilian Hofmann, Serge-Philippe Raux Yao, Jonas Auer - Mamadou Sangare, Lukas Grgic (90+4' Nenad Cvetković), Isak Jansson (46' Moritz Oswald) - Matthias Seidl - Guido Burgstaller (82' Furkan Dursun), Dion Beljo (69' Noah Bischof).
Żółta kartka: Grgic (Rapid).
Czerwona kartka: Bolla 45+6 (Rapid, za brutalny faul).
Sędzia: Mohammad Al-Emara (Finlandia).