Łukasz Madej późno trafił do Śląska Wrocław, długo dochodził do formy, a gdy już zaczął grać stara się udowodnić wszystkim, że zasługuje na miejsce w podstawowym składzie. W niedzielę przeciwko Arce Gdynia Madej popisał się asystą przy golu Sebastiana Mili, a także sam był bliski wpisania się na listę strzelców. - Szkoda, że piłka po moim strzale z lewej nogi nie wpadła, bo już ją widziałem w bramce. Trzeba się cieszyć, bo zaliczyłem asystę tak jak w meczu z Odrą Wodzisław Śląski. Punkt na wyjeździe nie jest zły, choć mogło być lepiej. Zawsze jak się gra na wyjeździe to się schowa za tą podwójną gardą. Wiadomo, że przeciwnik stara się narzucić swój styl gry. Arka też miała kilka okazji, ale przy jakimś szczęściu mogliśmy pokusić się o zwycięstwo, choć gdynianie - co też trzeba przyznać - mieli kilka okazji. Uważam, że remis jest sprawiedliwy - komentował pomocnik Śląska po spotkaniu.
- Bardzo chcieliśmy wygrać w Gdyni, żeby w końcu przełamać tą passę w której nie wygraliśmy na wyjeździe. Są jeszcze inne mecze. Może w ostatnim spotkaniu uda się w końcu przerwać tą złą serię? - zastanawiał się Madej.
W następnym pojedynku wrocławianie w meczu wyjazdowym zmierzą się Cracovią. Pasy grają ostatnio bardzo dobrze i kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. Śląsk poza własnym stadionem jeszcze nie zwyciężył. - W Cracovii widać już rękę trenera Oresta Lenczyka. Pasy starają się grać coraz więcej piłką, nie wybijać jej na oślep. Będą bazowali na swojej szybkości, dynamice - tak pracuje trener Lenczyk. Trzeba się spodziewać ciężkiej przeprawy - wyjaśnił pomocnik Śląska.
Do końca rozgrywek przed przerwą zimową pozostały jeszcze dwie kolejki. Jak na razie piłkarze Śląska z dorobkiem 20 punktów plasują się na ósmej pozycji. - Ta runda mogła być lepsza, bo oczekiwania we Wrocławiu są bardzo duże. Dołączyłem dopiero w 5. kolejce, długo dochodziłem. Ze swojej strony mógłbym więcej dać drużynie, ale po tych ostatnich meczach uważam, że jest dobrze. Każdy we Wrocławiu oczekuje więcej, więcej, więcej. Trochę tych punktów uciekło nieszczęśliwie. Jest ich jeszcze sześć do zdobycia. Jeżeli wygramy te dwa meczem to może się okazać, że ta strata do czołówki jest mała - podsumował Łukasz Madej.