Legia Warszawa jest blisko awansu do IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Wyjazdowe zwycięstwo z Broendby IF 3:2 w pierwszym meczu III rundy eliminacji sprawia, że stołeczny zespół może przystąpić z dużymi nadziejami do rewanżu na własnym boisku.
A przecież przed pierwszym meczem w Broendby to rywale byli stawiani w roli lekkiego faworyta. Boisko jednak po raz kolejny zweryfikowało wszelkie ustalenia na papierze.
- Trzeba być optymistą, bo zwycięstwo na wyjeździe zawsze coś znaczy, natomiast to nie jest jeszcze awans. Byłbym większym optymistą, gdyby nie dwa ostatnie ligowe mecze Legii z Piastem i Puszczą, dlatego moja wiara jest trochę zachwiana. Wydaje mi się, że piłkarze Legii inaczej podchodzą do meczów w Ekstraklasie, a inaczej do tych w pucharach. Zresztą to problem nie tylko polskich drużyn - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Cezary Kucharski, który w swojej karierze dwukrotnie zdobywał z Legią mistrzostwo Polski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Można oglądać bez końca. Bramka stadiony świata
- Liczę, że Legia awansuje do kolejnej rundy, ale trzeba być ostrożnym. Skoro Legia potrafiła wygrać na wyjeździe, to równie dobrze Duńczycy mogą wygrać w Warszawie, natomiast uważam, że jeśli legioniści podejdą do rewanżu maksymalnie skoncentrowani, to jestem przekonany, że awansują - przyznał Kucharski.
Tak naprawdę stawką tego meczu jest... awans do fazy ligowej Ligi Konferencji Europy. Bo jeśli Legia wyeliminuje Broendby, to znajdzie się na autostradzie do awansu. W IV rundzie eliminacji na stołeczny zespół czeka Auda Kekava (Łotwa) lub Drita Gnjilane (Kosowo). Tydzień temu Łotysze wygrali 1:0.
- Stawka jest duża, ale Legia gra u siebie, będzie mieć wsparcie kibiców i myślę, że ich to nie sparaliżuje, a presja meczu nie wpłynie jakoś negatywnie na zawodników. Wręcz odwrotnie. Mam nadzieję, że cała ta otoczka będzie mieć pozytywne przełożenie na zawodników i będziemy cieszyć się z awansu - powiedział Kucharski.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty
Początek meczu Legia Warszawa - Broendby IF w czwartek o godz. 18.