"Nikt nie będzie pamiętał". Kapustka podsumował słaby występ Legii

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Marko Divković i Bartosz Kapustka
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Marko Divković i Bartosz Kapustka
zdjęcie autora artykułu

Legia Warszawa w nie najlepszym stylu wyeliminowała Broendby IF. - Dla nas było najważniejsze, żeby wygrać, przede wszystkim nie przegrać - wyjaśnił Bartosz Kapustka przed kamerą Polsatu Sport.

W czwartkowym spotkaniu zespół Broendby IF był stroną przeważającą, jednak nie potrafił odwrócić wyniku dwumeczu z Legią Warszawa. Remis 1:1 spowodował, że właśnie "Wojskowi" zagwarantowali sobie miejsce w czwartej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy.

Nie da się ukryć, że podopieczni Goncalo Feio spisali się rozczarowująco przed własną publicznością. Styl gry pozostawiał wiele do życzenia, jednak według Bartosza Kapustki najważniejszy był awans.

Pomocnik Legii rozegrał 90 minut przy Łazienkowskiej. Kapustka podsumował mecz w rozmowie z Polsatem Sport.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Thierry Henry dał popis! Zobacz szalony taniec trenera Francji

- To nie był łatwy mecz, ale jutro już nikt nie będzie pamiętał, w jakim stylu przeszliśmy dalej. Dla nas było najważniejsze, żeby wygrać, przede wszystkim nie przegrać. To udało nam się zrealizować. Na pewno musimy poprawić naszą grę, ale teraz cieszymy się, że nadal jesteśmy w Lidze Konferencji, a Broendby musi jechać do domu i czekać rok - zaznaczył.

Kolejnym przeciwnikiem warszawskiej Legii będzie FC Drita. Ekipa Feio tym razem będzie chciał szybciej rozstrzygnąć losy dwumeczu.

- Jeśli chodzi o nasze końcówki meczów, to pokazuje, że w Legii Warszawa jest nie tylko 11 zawodników, którzy wychodzą od pierwszej minuty i mogą zmieniać oblicze meczu. Mamy naprawdę dużo chłopaków, którzy mogą dostawać swoje minuty i walczą o to, żeby w ogóle znaleźć się w kadrze meczowej. Mamy dużo zawodników z jakością i to jest na pewno nasz atut - dodał Kapustka.

Czytaj więcej: Legia i Wisła z kolejnymi premiami i szansą na miliony! Koniec łowów Śląska

Źródło artykułu: WP SportoweFakty