Były piłkarz Widzewa wspomina Franciszka Smudę. "Nietuzinkowy"

YouTube / TVP Sport / Na zdjęciu: Franciszek Smuda
YouTube / TVP Sport / Na zdjęciu: Franciszek Smuda

- Zarówno jako trener, jak i człowiek, pozostawił u mnie bardzo dobre wrażenie - Sławomir Majak w rozmowie z WP SportoweFakty wspominał współpracę z Franciszkiem Smudą. Utytułowany szkoleniowiec odszedł w wieku 76 lat.

W nocy z soboty na niedzielę Franciszek Smuda zmarł w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Były selekcjoner reprezentacji Polski od lat zmagał się z nowotworem krwi. Wiadomość o jego śmierci wstrząsnęła środowiskiem piłkarskim.

Z Widzewem Łódź szkoleniowiec wywalczył dwa mistrzostwa Polski, a jego podopieczni z powodzeniem radzili sobie w Lidze Mistrzów. Sławomir Majak ma świadomość, jak dużo zawdzięcza trenerowi Smudzie.

- Zawsze z wielkim szacunkiem będę podchodził do wspólnej pracy z trenerem Smudą, ponieważ w tych właśnie czasach odnosiłem największe sukcesy, jeśli chodzi o piłkę klubową. Mistrzostwo Polski z Widzewem i gra w Lidze Mistrzów to na pewno zasługi Smudy. Zarówno jako trener, jak i człowiek, pozostawił u mnie bardzo dobre wrażenie. Pozwolił mi wznieść się na wyższy poziom w klubowej piłce, co potem przeniosło się też na lepsze transfery w moim życiu, więc ja wspominam bardzo dobrze trenera Smudę. Szkoda, że już go między nami nie ma - powiedział nam były piłkarz Widzewa.

"Majak w rękę któregoś z... i goooool" - ryknął komentator Tomasz Zimoch w końcówce meczu eliminacji Ligi Mistrzów z duńskim Broendby (sezon 1996/97). W 89. minucie Paweł Wojtala po asyście Sławomira Majaka zdobył bramkę na 3:2 dla Widzewa. Ta chwila przeszła do historii polskiego futbolu.

- Na pewno zapadły są cały czas przez kibiców wspominane z pewnym rozrzewnieniem. Mam tu na myśli mecz o mistrzostwo Polski na Legii i zwycięstwo w końcowych minutach 3:2, co było decydujące. I oczywiście pojedynek z Broendby w Lidze Mistrzów. To były dwa momenty za mojego pobytu w Widzewie, które na pewno będą dla mnie niezapomniane, i tak samo osoba pana Franciszka - podkreślił były zawodnik Widzewa.

Zasługi Franciszka Smudy są niepodważalne. Przez blisko trzy dekady pracował w czołowych polskich klubach. Dużą część kariery spędził również za naszą zachodnią granicą. Był niezwykle barwną postacią.

- Trener Smuda był jeszcze z tego pokolenia, gdzie też wiele rzeczy robiło się na tzw. "nosa" - tak to kolokwialnie mogę ująć, ale to na pewno też nie umniejsza jego warsztatowi trenerskiemu. Wyniki, które osiągnął w polskiej piłce klubowej, świadczą o tym, że to był nietuzinkowy trener. Wszyscy będziemy go wspominać z dużym sentymentem - dodał Sławomir Majak.

Rafał Szymański, WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Przyjaciel zdradził, co Smuda mówił przed śmiercią. "Zapewniał"

Komentarze (0)