Piłkarze Warty Poznań z ŁKS-em Łódź rozpoczęli mecz zgodnie z planem, ale pograli tak tylko przez 22 minuty. Następnie na spokojne dokończenie pierwszej połowy nie pozwolili kibice w sektorze gości. Dwukrotnie obrzucili racami pole karne stadionu w Grodzisku Wielkopolskim. Wykorzystując pirotechnikę, przerywali mecz, ilekroć sędzia Jarosław Przybył decydował się na jego wznowienie. Arbiter z Kluczborka zdecydował się ostatecznie na odesłanie drużyn do szatni.
Gra została wznowiona dopiero po ponad 20 minutach. Tyle trwała przerwa na rozwianie dymu, uprzątnięcie boiska i uspokojenie sytuacji na stadionie.
Zgodnie z informacjami spikera na stadionie, kolejne przerwanie meczu mogło oznaczać jego przedwczesne zakończenie i ewentualne późniejsze przyznanie walkowera.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Przed przerwaniem gry, w meczu nie wydarzyło się dużo ciekawego. Obaj spadkowicze z PKO Ekstraklasy nie przeprowadzili skutecznego ataku. Dopiero po wznowieniu rywalizacji ŁKS w krótkim fragmencie zdobył dwa gole. Jak się okazało, właśnie taką przewagę utrzymał do zakończenia meczu. Łodzianie wygrali 4:2 w meczu rozegranym w cieniu skandalu.
Czytaj także: Pogoń Szczecin podjęła decyzję w sprawie bramkarza
Czytaj także: Był jedną nogą w Ekstraklasie, celuje w awans. "Żona jest z Kenii i wierzy w przeznaczenie"
Brak odpowiednich kar ten kraj wykańcza!!!