Wielki talent, który był krok od śmierci. Oto nowa gwiazda Jagiellonii

Materiały prasowe / Jaga TV / Na zdjęciu: Darko Churlinov
Materiały prasowe / Jaga TV / Na zdjęciu: Darko Churlinov

W reprezentacji Macedonii Północnej zadebiutował jako najmłodszy jej piłkarz historii, rok temu przeszedł sepsę. W Jagiellonii Białystok Darko Churlinov ma znów rozbłysnąć. - To niezwykle efektowny gracz - mówi WP SportoweFakty dziennikarz ze Skopje.

Przełom maja i czerwca 2023 roku. Darko Churlinov zamiast stawić się na zgrupowaniu Reprezentacji Macedonii Północnej ląduje w szpitalu w Belgradzie z powodu złego samopoczucia. Sytuacja w pewnym momencie robi się niebezpieczna, a wyniki krwi wyglądają źle. Ostatecznie lekarze orzekają sepsę i zaczynają żmudne leczenie. Po kilku dniach jego stan się stabilizuje i zostaje przetransportowany do kliniki w Manchesterze.

"Ten miesiąc był najtrudniejszym w moim życiu" - napisał 24-latek na Instagramie po zakończeniu pierwszego etapu leczenia. W międzyczasie Sky Sport przekazało, że tak poważny stan jego zdrowia miał spowodować zabieg stomatologiczny jaki doprowadził do zakażenia wewnętrznego i nagromadzenia śluzu w płucach.

Churlinov musi pogodzić się z kilkumiesięcznym odpoczynkiem od futbolu. Upada jego transfer do Schalke 04 Gelsenkirchen, a w Burnley FC zajmują się jego rekonwalescencją. - Ta historia była dość przerażająca. Baliśmy się o niego. Był naprawdę chory, stracił dużo na wadze i sporo tkanki mięśniowej. Miał jednak odpowiednie nastawienie oraz pomoc w postaci leczenia i odrobinę szczęścia - powie później trener Vincent Kompany podczas jednej z konferencji prasowych.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Można oglądać bez końca. Bramka stadiony świata

Następca legendy?

Końcówka marca 2017 roku, przed Macedonią Północną mecz towarzyski z Białorusią. Na liście powołań selekcjonera Igora Angelovskiego sensacyjnie znajduje się niespełna 17-letni Churlinov z drużyny 1.FC Koeln U-19, który dotąd nie zagrał nawet minuty w seniorskim futbolu. Na tym jednak nie koniec. W 83. minucie tego spotkania wchodzi na boisko, a po kilkudziesięciu sekundach jest bliski strzelenia gola. - Wtedy przeszedł do historii jako najmłodszy debiutant w naszej drużynie narodowej - mówi nam dziennikarz Branko Ilievski z MKRTV.

Miejscowe media były wówczas pod wrażeniem młodego skrzydłowego. Niektórzy widzieli w nim nawet następcę zbliżającego się do końca kariery legendarnego Gorana Pandeva. - Był uważany za duży talent. Z czasem stał się stałym członkiem macedońskiej kadry, a tuż przed Euro 2020 zdobył swoją pierwszą bramkę i niebawem zagrał na turnieju - opowiada Ilievski.

- Problemy zdrowotne w zeszłym roku uniemożliwiły Churlinovowi pokazanie wielkich umiejętności, ale wciąż ma czas żeby potwierdzić swoją jakość i myślę, że w niedalekiej przyszłości będzie liderem tej drużyny. Nieprzypadkowo cały czas jest jej częścią - podkreśla dalej macedoński dziennikarz, który zna go jeszcze z czasów dziecięcych w Skopje.

Prośba kolegi i niemiecka tułaczka

Churlinov większość kariery spędził w Niemczech. Trafił tam jako nastolatek wychwycony z juniorów Vardara Skopje przez skautów Hansy Rostock, choć najpierw duże znaczenie miała dość niecodzienna historia. Otóż o przetestowanie go zabiegał jego kolega ze Skopje Dimitar Mitrovski, który wcześniej trafił do tego klubu i... czuł się w nim osamotniony. Obaj zdecydowali się też wkrótce na przenosiny do 1.FC Magdeburg, w którym po roku ich drogi znowu się rozeszły.

Nowy piłkarz Jagiellonii Białystok trafił do Koeln. Tam po początkowych problemach natury formalnej i pechowej kontuzji barku zaimponował w rozgrywkach juniorskich, zrobiło się o nim głośno i dzięki temu zadebiutował w reprezentacji. W sezonie 2018/19 został zaś królem strzelców Bundesligi U-19, a na starcie kolejnego zadebiutował w Bundeslidze. Jego kariera wydawała się mocno przyspieszać, ale wtedy niespodziewanie wyhamowała. Nie tylko nie udało mu się nawiązać spodziewanej rywalizacji z Florianem Kainzem na lewym skrzydle, ale miał problem żeby łapać się choćby do kadry meczowej.

Zimą 2020 roku Churlinov postanowił opuścić Kilonię i podpisał kontrakt z VfB Stuttgart, któremu kibicował w dzieciństwie. W 2. Bundeslidze nie było mu jednak łatwiej wywalczyć szansę, bo cały czas balansował między ławką rezerwowych i trybunami. Po awansie sytuacja zbytnio nie uległa zmianie. Niby uzbierał łącznie 23 występy, ale ani razu nie zaczął w podstawowym składzie. Zdecydował się więc znowu zejść poziom rozgrywkowy niżej i skorzystać z oferty wypożyczenia do Schalke 04 Gelsenkirchen, które okazało się strzałem w dziesiątkę. - Tu po raz pierwszy pokazał, że w formie może być bardzo groźnym piłkarzem - mówi nam dziennikarz Omar Ali z portalu derwesten.de.

Miłość trybun w Gelsenkirchen

W Schalke Churlinov wreszcie dostał prawdziwą szansę i nie zawiódł. Zagrał 33 mecze, w których strzelił 3 gole i miał 7 asyst. W ostatnich trzech spotkaniach sezonu za każdym razem zaliczał decydujące podanie przy jednej z bramek, a jego zespół zawsze ostatecznie minimalnie wygrywał i dzięki temu awansował do Bundesligi. - Stał się ulubieńcem kibiców ze względu na swoją prawdziwość i pasjonujący styl gry. Zżył się ze wszystkimi na tyle, że później nawet po wyjeździe do Anglii utrzymywał kontakt z klubem - mówi nam dziennikarz Andreas Ernst z Westdeutsche Allgemeine Zeitung.

- Rzeczywiście Darko od razu trafił do serc fanów S04. Zawsze dawał z siebie wszystko, nawet jeśli nie zawsze wszystko szło dobrze. Był naprawdę mocnym punktem na skrzydłach, walczył o każdą piłkę i po prostu okazał się wielkim wzmocnieniem. Pod koniec sezonu odegrał kluczową rolę w awansie i bardzo żałowano, że musi odejść - opowiada zaś Ali.

Rozczarowanie i klapa

Po udanym okresie w Schalke Churlinov wrócił do Stuttgartu, ale nie na długo. Już po kilku tygodniach Burnley niespodziewanie wyłożyło za niego 5 milionów euro, ale zamiana Niemiec na Anglię nie przyniosła dobrych efektów. Po zaledwie czterech meczach doznał kontuzji, która wyeliminowała go z gry niemal do końca roku. Później natomiast miał spore problemy z łapaniem się choćby na ławkę rezerwowych. Ostatecznie niby uzbierał 13 występów, ale jego wkład w awans do Premier League był iluzoryczny.

- Tak naprawdę Darko nie dostał prawdziwej szansy na Wyspach Brytyjskich. To dobry piłkarz, ale nie mógł tam potwierdzić tego co potrafi. Za każdym razem jak przyjeżdżał na reprezentację to było widać jego poświęcenie dla drużyny. Zawsze dawał z siebie wszystko i nie poddawał się, ale mimo tego nie został doceniony w klubie. Zasługiwał na więcej okazji - uważa Ilievski.

Rozwiązaniem trudnej sytuacji Churlinova miał być powrót do Schalke. Ten jednak początkowo zablokowała rekonwalescencja po sepsie, a późniejsze wypożyczenie zakończyło się klapą. Warty uwagi był tylko gol w pierwszym meczu z 1.FC Kaiserslautern (1:4) po wejściu z ławki rezerwowych. - Było widać, że brakowało mu ogrania po chorobie. Szybko stracił miejsce w składzie, choć na pewno nie pomogła mu też ogólnie słaba forma zespołu. Ostatecznie klub nie skorzystał z opcji wykupu, ponieważ uznał ją za zbyt wysoką - streszcza Ernst.

"W Polsce stanie się lepszym piłkarzem"

Latem 2024 roku Churlinov wrócił do Burnley, ale nawet mimo ich spadku do The Championship nie dostał drugiej szansy. Okazał się bowiem jednym z tych, których nowy trener Scott Parker nie widział w planach swojej drużyny na przyszłość i dostali zgodę na szukanie innego klubu. Po zawirowaniach z ostatnich kilkunastu miesięcy brakowało jednak chętnych na jego pozyskanie w czołowych ligach Europy. Sytuację wykorzystała Jagiellonia, która mocno zabiegała o ten transfer przez kilka tygodni i koniec końców przekonała niezdecydowanego początkowo zawodnika do przenosin.

Macedończyk dołączył do aktualnych mistrzów Polski na zasadzie wypożyczenia do końca obecnego sezonu. Piłkarz ma odbudować formę i wrócić na orbitę zainteresowania Zachodu, a klub skorzystać z jego doświadczenia szczególnie w europejskich pucharach. - Ten ruch został zauważony w naszym kraju jako miła niespodzianka i był bardzo pozytywnie komentowany w tutejszych mediach. To duża szansa - uważa Ilievski.

- Widziałem debiut Churlinova w Jagiellonii i jestem pewny, że czeka go świetny okres. Z pewnością nie będzie żałował decyzji. Będzie miał okazję żeby rozwinąć swoje umiejętności oraz wreszcie potwierdzić talent jaki w nim drzemie. Dzięki grze w Polsce stanie się lepszym piłkarzem - dodaje nasz rozmówca.

Start zaostrzył apetyt

A Churlinov przywitał się z Jagiellonią bardzo pozytywnie, mimo że jego drużyna niespodziewanie przegrała w PKO Ekstraklasie z Cracovią (2:4). Był bardzo aktywny i przede wszystkim zaliczył asystę przy golu po kapitalnej akcji jaką wcześniej sam zapoczątkował. Momentami wyglądał jak piłkarz z zupełnie innego świata, a najlepiej pokazały to jego statystyki indywidualne: blisko 100 proc. celność podań (17/18), wygranie większości pojedynków z rywalami (5/7) i zdecydowanie najlepsze liczby na boisku jeśli chodzi o próby dryblingów (4/5).

- Darko to niezwykle efektowny gracz: jest szybki, dysponuje bardzo dużym przyspieszeniem, umie świetnie kontrolować piłkę i ma bardzo urozmaicony drybling, dzięki któremu często tworzy przewagę w poszczególnych sektorach boiska na połowie rywali. Dysponuje też dobrym strzał, ale co najważniejsze jest bardzo zespołowym graczem i głównie nastawia się na asysty. Zwycięstwa są dla niego ważniejsze niż własne liczby - charakteryzuje go Ilievski.

Ali nie ma wątpliwości, że o Churlinovie zrobi się w Polsce głośno. - Jeśli tylko jest w formie to staje się piłkarzem groźnym dla każdego przeciwnika. Jagiellonia powinna mu dać tyle czasu ile potrzebuje, a na pewno na tym skorzysta - podsumowuje.

Warto zauważyć, że Churlinov został już zatwierdzony przez UEFA w zmodyfikowanej kadrze Jagiellonii na europejskie puchary. To oznacza, że w czwartek 22 sierpnia o godz. 20:45 będzie mógł zagrać z Ajaksem Amsterdam w pierwszym meczu IV rundy eliminacji Ligi Europy.

Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty 

Źródło artykułu: WP SportoweFakty